Polacy wracający z "saksów" powinni po powrocie do kraju pamiętać o tym, że muszą rozliczyć się z polskim fiskusem z dochodów uzyskanych za granicą, nawet jeśli podatek już tam zapłacili. Dla wielu osób to przykra niespodzianka, zwłaszcza gdy się okaże, że do zagranicznego podatku trzeba dopłacić w Polsce - pisze "Gazeta Prawna".
Mimo iż Polakom pracującym za granicą wydaje się, że takie przepisy są niesprawiedliwe, zwłaszcza gdy o konieczności zapłaty podatku dowiadują się dopiero po powrocie do Polski, uchylanie się od tego obowiązku grozi poważnymi konsekwencjami. Niewykazanie takich dochodów w rocznym zeznaniu podatkowym lub niezłożenie w ogóle zeznania może skończyć się grzywną, a nawet karą pozbawienia wolności do lat 3. Czasem obie te kary mogą być wymierzone łącznie - ostrzega "Gazeta Prawna".
Jak podaje dziennik - kwota wolna od podatku z dochodów uzyskanych z zagranicy to równowartość 30 diet po 42 euro za każdy dzień roboczy. Jeśli zatem ktoś zarobił 1260 euro, nie zapłaci podatku. Jednak jeśli podatnik przebywał za granicą mniej niż 30 dni roboczych, kwota wolna od podatku będzie stanowiła równowartość kwoty diety pomnożonej przez liczbę dni, w których podatnik przebywał i pracował za granicą. Zwolnienie to nie może przekroczyć 30 diet.
To zaś, że takie dochody uzyskano, można dość łatwo ustalić. Biorąc pod uwagę coraz sprawniejsze i pełniejsze współdziałanie organów podatkowych różnych państw, dokonanie takich ustaleń nie będzie stanowić dla nich zbyt trudnego zadania - podkreślił w rozmowie z GP Tomasz Beger, dyrektor Działu Doradztwa Podatkowego "Krzysztof Ziemski i Wspólnicy" w Poznaniu.