Posłowie łagodzą restrykcje i szykują zmiany w odliczaniu podatku VAT na samochody. Resort finansów nie mówi nie.
Posłowie kończą naprawę niedoróbek ustawy VAT-owskiej, dotyczących zasad odliczania tego podatku przy nabywaniu samochodów przez firmy. Obecnie do 100-proc. odliczenia nie wystarczy, by pojazd miał homologację ciężarówki. Musi jeszcze spełniać tzw. kryteria ładowności, wyrażone skomplikowanym wzorem Lisaka.
Na wczorajszym posiedzeniu sejmowej komisji finansów promotor tego wzoru Janusz Lisak (PLD) zaproponował złagodzenie restrykcji i obniżenie współczynnika dopuszczalnej ładowności z 357 do 300 kg (pisaliśmy o tym już w poniedziałkowym ?PB?). Dodatkowo przy zakupie auta osobowego dla firmy można byłoby odliczyć 50 proc. VAT, ale nie więcej niż 7 tys. zł (obecnie do 5 tys. zł).
Obok tej wersji pojawił się nowy pomysł podziału pojazdów na trzy kategorie. Za ciężarówki powyżej 3,5 tony i autobusy przysługiwałoby 100-proc. odliczenie VAT zarówno przy zakupie wozu, jak i paliwa. Posiadacze aut dostawczych także mieliby odliczać pełen VAT na paliwo, a przy zakupie aut określony limit procentowy lub ewentualnie kwotowy. Za samochody dostawcze uznane miałyby zostać te z kratką bezpośrednio za siedzeniem kierowcy, z dwoma lub z trzema miejscami siedzącymi (ewentualnie określona zostałaby powierzchnia służąca do wożenia towaru). Przy zakupie aut osobowych przez firmy istniałby limit zwrotu podatku, ale nie można by odliczać VAT zawartego w paliwie.
Nowa propozycja podoba się resortowi finansów, który pozytywnie odnosi się zwłaszcza do pomysłu wprowadzenia kategorii samochodów dostawczych. Niejasności budzi za to problem odliczania VAT zawartego w cenie paliwa. Obecnie mogą z tego korzystać jedynie tankujący samochody ciężarowe. Według wyliczeń resortu finansów, pójście na rękę przedsiębiorcom kosztowałoby budżet nawet 1,5 mld zł.