Gdyby lutowa projekcja inflacyjna NBP pokazała szybszy spadek inflacji do 2,5 proc. niż poprzednia, mogłoby to przyspieszyć zmianę nastawienia na neutralne w polityce pieniężnej. Nie byłoby to wykluczone już w pierwszym kwartale 2005 - uważa Dariusz Filar z Rady Polityki Pieniężnej.
Nie można wykluczyć,
że projekcja inflacji w lutym będzie kreśliła korzystniejszą ścieżkę inflacji
niż listopadowa. Z tego punktu widzenia nie lekceważyłbym roli projekcji w
lutym, bo może ona przyspieszyć decyzję o zmianie nastawiania. Jeżeli projekcja
będzie wyraźnie wskazywała na poprawę ścieżki inflacyjnej, to nie będziemy mogli
tego lekceważyć – powiedział PAP w
środowym wywiadzie Filar.
Ogłoszona w listopadzie projekcja inflacji pokazywała, że
wskaźnik CPI będzie powyżej celu, i w pierwszym kwartale 2005 wyniesie około 4,5
proc., a w trzecim kwartale znajdzie się poniżej górnej granicy przedziału
dopuszczalnych odchyleń od celu, czyli 3,5 proc.
Projekcja lutowa najprawdopodobniej nie
przyniesie większych zmian w pierwszym półroczu 2005 roku, w porównaniu ze starą
projekcją, ale pokaże, że w 2006 roku istnieje szansa na szybsze zbliżenie się
do celu inflacyjnego – dodał członek RPP.
Według Filara, inflacja w 2005 roku zacznie spadać od kwietnia, a potem w
maju-czerwcu zareagują na to oczekiwania inflacyjne, co umożliwiłoby zmianę
nastawienia w polityce pieniężnej.
To byłby dobry moment
na zmianę nastawienia przy założeniu, że nie wystąpią efekty drugiej rundy. Ale
pojawił się element dodatkowy w postaci bardzo wyraźnego wzmocnienia złotego.
Jest oczywiste, że korzystniejszy złoty będzie miał wpływ na wskaźnik inflacji w
drugiej połowie 2005 roku. Pojawia się więc zasadne pytanie o to, do jakiego
stopnia dodatkowy czynnik wspomagający obniżanie inflacji pozwala pewne kroki
przyspieszyć – powiedział.
W strategii polityki pieniężnej Rada uwzględnia trzy
nastawienia: restrykcyjne, neutralne i łagodne. Zdaniem członka RPP, dopiero
przy nastawieniu łagodnym prawdopodobieństwo obniżek stóp jest większe niż
podwyżek, bo przy nastawieniu neutralnym prawdopodobieństwa podwyżek i obniżek
rozkładają się po równo.
Przejście od
nastawienia neutralnego zmniejsza prawdopodobieństwo, że następnym krokiem
będzie podwyżka, ale wciąż go nie wyklucza – powiedział Filar. Przejście do nastawienia łagodnego będzie
możliwe, gdy inflacja powróci do celu, a projekcja inflacyjna będzie wskazywała,
że jest to powrót trwały, a nie powrót przejściowy. To jest jeszcze dość odległa
perspektywa – dodał.
Filar pytany, czy możliwe są jeszcze podwyżki stóp
procentowych, odpowiedział: By doszło do
podwyżek stóp procentowych w tym roku musiałyby nastąpić bardzo znaczne podwyżki
płac, czyli znacznie wyprzedzające inflację bieżącą.
Niewielka przestrzeń
do ewentualnych obniżek
Według członka Rady, tak zwana naturalna stopa procentowa w
Polsce jest zbliżona do 4 proc. lub trochę poniżej 4 proc., co oznacza, że
przestrzeń do ewentualnych obniżek stóp jest niewielka.
Stopa referencyjna
banku centralnego usytuowana na poziomie lekko powyżej 6 proc. jest stopą
zbliżoną do realizującej stopę naturalną, przy osiągnięciu celu inflacyjnego 2,5
proc. – powiedział Filar. Przy założeniu spadku inflacji do 2,5 proc.
przestrzeń do obniżek nie jest wielka, jest umiarkowana – dodał.
Obecnie podstawowa stopa NBP wynosi nie mniej niż 6,5 proc.,
a cel inflacyjny 2,5 proc.
To nie znaczy, że
nigdy nie można zejść poniżej 6,5 proc., ale okolice właśnie +/- 6 proc. są
okolicami stopy nominalnej realizującej stopę naturalną, wtedy gdy osiągany jest
cel inflacyjny – powiedział członek
RPP.
Żądania płacowe
zagrożeniem dla inflacji
W opinii członka RPP, obecnie najważniejszym
zagrożeniem dla inflacji będzie ewentualny wzrost żądań płacowych w I kwartale
tego roku na skutek przewidywanego wzrostu inflacji i oczekiwań
inflacyjnych.
Zagrożenia dla
inflacji widzę tylko jedno. Udało się wprawdzie uniknąć efektów drugiej rundy do
tej pory, ale tradycyjnie w Polsce okresem negocjacji płacowych jest I kwartał.
Osobiście nie mam pewności, że te żądania płacowe nie ujawnią się w tym okresie,
mimo trudnej sytuacji na rynku pracy – powiedział
Filar.
Ten pierwszy kwartał
uważam za okres niezwykle delikatny. Inflacja wciąż będzie wysoka, oczekiwania
inflacyjne będą adaptacyjne, czyli trzymające się wskaźnika inflacji i w związku
z tym niebezpieczeństwo podwyżek płac w I kwartale w moim przekonaniu nie może
być całkowicie wykluczone, a to miałoby wpływ na możliwość ograniczania inflacji
w dalszej perspektywie –
dodał.
Jego zdaniem obecna dynamika płac jest na umiarkowanym
poziomie.
Po pół roku od okresu
wzrostu oczekiwań inflacyjnych efekty drugiej rundy nie wystąpiły. Dynamika płac
pozostała na bardzo umiarkowanym poziomie, w ujęciu realnym nawet mieliśmy do
czynienia z ich spadkiem –
powiedział.
Przeciętne wynagrodzenie brutto w listopadzie 2004 roku
wyniosło 2.504,99 zł i wzrosło wobec października 2004
roku o 5,0 proc. oraz było o 2,7 proc. wyższe niż w listopadzie 2003 roku. Filar
uważa, że do kwietnia inflacja będzie utrzymywała się na poziomie zbliżonym do
4,5 proc., wobec 4,5 proc. w listopadzie 20004 roku.
Z całą pewnością
poziom inflacji zbliżony do 4,5 proc. będzie się utrzymywał przynajmniej do
kwietnia 2005 r. Tu działa efekt bazy statystycznej i tego przeskoczyć się nie
da. Wskaźnik CPI zacznie się obniżać trochę w kwietniu, wyraźniej w maju,
jeszcze wyraźniej w czerwcu –
powiedział. Szczyt inflacji znajdzie się w I kwartale na
poziomie bliskim 4,5 proc., nieznacznie powyżej 4,5 proc. – dodał.
Kurs złotego nie
będzie decydujący dla polityki monetarnej
Filar uważa, że przyszła polityka monetarna nie będzie
kreowana głównie w oparciu o kurs złotego. Nie można polityki pieniężnej wiązać
wyłącznie z ruchami kursu walutowego, to zmienna którą trzeba brać pod uwagę,
ale nie należy traktować jej jako decydującej – powiedział.
Jego zdaniem, obecne osłabienie złotego jest korektą po
ostatnich wzrostach, dalej w trendzie
aprecjacyjnym.
W tej chwili mamy do
czynienia z korektą kursu złotego, z pewnym odreagowaniem tego co działo się w
listopadzie i grudniu, ale nie wiemy czy jest to jedyna korekta w tym trendzie
aprecjacyjnym, który obserwujemy – powiedział. Bywa, że zmiany polityczne powodują korekty
w trendzie – dodał.
Złoty w grudniu umocnił się do poziomu ponad 16 proc. po
mocnej stronie dawnego parytetu, a w środę było to już około 14 proc. Członek
RPP zapowiedział, że prognozy wpływu kursu na CPI mogą zostać zaprezentowane w
lutowej projekcji inflacyjnej.
Aprecjacja złotego
nie wpłynie znacząco na wzrost pkb
Filar podtrzymał wcześniejszą prognozę NBP przewidującą
wzrost PKB w tym roku o 4,5-5,5 proc.
W świetle bieżących
danych dotyczących bilansu płatniczego kraju dynamika eksportu nie została w
wyraźny sposób dotknięta przez aprecjację. Do tej pory rację mieli ci, którzy
mówili, że eksporterzy sobie z aprecjacją poradzą. Ale być może też wpływ
czynnika kursowego jeszcze się w eksporcie nie odzwierciedlił – powiedział członek RPP.
Aprecjacja złotego nie jest czynnikiem,
który mógłby w decydujący sposób wpłynąć na dynamikę wzrostu. Podtrzymywana jest
prognoza 4,5-5,5 proc. wzrostu PKB – dodał.