Tylko 1,25 mln euro otrzyma Małopolska z funduszy unijnych na scalenia gruntów rolnych. Może się jednak okazać, że nawet tych pieniędzy nie uda się wydać, bo od wielu lat w Małopolsce nie doszło do żadnego scalenia gruntów rolnych.
Na obszarze województwa małopolskiego jest ok. 4 mln działek rolnych przy
ponad 200 tys. gospodarstw rolnych. Z danych Urzędu Marszałkowskiego wynika, że
wnioski rolników o scalenia gruntów rolnych obejmują w sumie powierzchnię 20
tys. ha. Małopolski oddział Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa
ocenia, że problem jest znacznie poważniejszy. Scaleniami na Pogórzu nikt się
nie interesuje – przestrzegał wczoraj starostów na spotkaniu z marszałkiem
województwa Krzysztof Kosiński, zastępca dyrektora oddziału ARiMR w Krakowie.
Wnioski, o których wie Urząd Marszałkowski, dotyczą tylko tych rolników,
którym scalenia mają przynieść wzrost produkcji rolnej. Presja na scalenia
pojawi się wtedy, gdy pierwsze setki rolników nie dostaną dopłat z Unii
Europejskiej. Dyrektor Kosiński przypomniał, że pilotażowa akcja wypełniania
wniosków o dotacje unijne pokazała, że 3,5-hektarowe gospodarstwo rolne może być
rozproszone aż na 170 działkach.
Właśnie wymóg posiadania upraw na
stosunkowo dużych działkach (nie mniejszych niż 30 arów) może zmusić rolników do
wyrażania zgody na scalenia. Do tej pory próby scaleń nie udawały się z powodu
braku zgody właścicieli działek rolnych. To nie jest polska specyfika –
zaznaczył marszałek Janusz Sepioł. – Nawet w Hiszpanii prowadzący scalenia
byli okupowani przez rolników i musiała interweniować
policja.
Dodatkowy kłopot to skomplikowana sytuacja prawna - scalenia
gruntów to zadanie starostów, pieniędzmi na ten cel dysponuje wojewoda, a
zlecenie wykonują jednostki podległe marszałkowi.