Eksport wciąż bardzo dobrze się trzyma, nadal jednak nie odradza się popyt krajowy – orzekli analitycy, zapoznając się z opublikowanymi przez NBP danymi o bilansie płatniczym w styczniu.
Deficyt obrotów wyniósł w styczniu 712 mln dol. (678 mln euro – NBP po raz pierwszy podał oficjalnie wyliczenia w tej walucie). Zgodnie z oczekiwaniami rynku mieliśmy bardzo wysoką dynamikę eksportu i importu w ujęciu dolarowym (30,2 proc. i 21,5 proc.). Wzrost ten, podobnie jak w poprzednich miesiącach, wynika głównie z umocnienia się euro w stosunku do dolara. W euro eksport wzrósł o 8,2 proc. a import o 1,2 proc. To dużo bardziej rzeczywisty szacunek – ocenia Marcin Mróz, ekonomista Societe Generale. Jednak nawet taki wzrost jest dobrym wynikiem, jeśli wziąć pod uwagę sytuację w Niemczech, które są naszym głównym partnerem handlowym.
Nie ma na razie podstaw do prognozowania osłabienia dynamiki eksportu. Wydaje się, że słabsze niż się spodziewaliśmy ożywienie gospodarek europejskich jest kompensowane osłabieniem kursu złotego. W drugiej połowie roku powinno przyjść ożywienie u naszych partnerów handlowych – powiedział agencji Reuters członek RPP Bogusław Grabowski.
Obiecujące jest dla naszego eksportu to, że na początku tego roku indeksy nastrojów niemieckich przedsiębiorców rosły – dodaje Mróz.
Dużo dobrego nie można jednak powiedzieć o popycie wewnętrznym, choć import też rośnie. To jest prawdopodobnie import dóbr zaopatrzeniowych. Rosnący eksport pobudza import, gdyż w wielu działach produkcji wykorzystujemy importowane produkty – tłumaczy ekonomista Societe Generale.
Zdaniem ministra finansów Grzegorza Kołodki wzrost PKB w I kwartale wyniesie 2,3 proc.