Na rynku miodu po długim okresie wzrostu cen, teraz sytuacja się ustabilizowała. Przetwórcy, którzy mieli skupić surowiec, w większości to zrobili. Teraz najwyżej dokupują niewielkie ilości, ale dostanie niektórych gatunków miodu jest prawie niemożliwe. U pszczelarzy zostało najwyżej 20% surowca. Najprawdopodobniej będą go sprzedawać jeszcze tuż przed samymi Świętami Bożego Narodzenia, żeby podreperować budżet.
Brakuje miodu wielokwiatowego, rzepakowego, a o gryczanym i spadziowym liściastym można w tym roku zapomnieć. Ceny są wciąż wysokie.
Udały się natomiast zbiory wrzosowego i spadziowego iglastego. I całe szczęście, bo te gatunki upodobali sobie Niemcy , którzy zarówno indywidualnie jak i hurtowo zaczęli je wykupywać, płacąc nawet o 1/3-cią więcej niż kosztuje w Polsce.
To spowodowało podwyżki także u nas. Za kilogram miodu wrzosowego w skupie trzeba teraz zapłacić od 25 do 30 złotych, a spadziowego iglastego maksymalnie 20. Wszystko zależy od regionu Polski.
Czy wysokie stawki u nas spadną, wszystko zależy od zbiorów miodu na świecie. Teraz rozpoczyna się sezon w Argentynie, a ten zapowiada się bardzo dobrze.