Gospodarstwo i spółka Pewniak mieszczą się w Trębkach koło Kutna. Prowadzą je Sylwester Pewniak i jego dwóch synów: Konrad i Marcin. Powierzchnia pól uprawnych wynosi 400 ha. Duży areał umożliwia prowadzenie wielokierunkowej produkcji.
Prowadzi się więc chów świń w cyklu zamkniętym (od prosiaka do rzeźni w tym samym miejscu). Wielkość hodowli określana jest przez ilość loch – 4 tysiące, bo od ich liczby zależy, ile sztuk idzie na sprzedaż. Uprawia się pszenicę, rzepak, ziemniaki, buraki cukrowe i kukurydzę. Ważną część gospodarstwa stanowi też gorzelnia.
Gorzelnia rolnicza produkuje spirytus surowy, czyli destylat rolniczy na bazie zbóż: 700 tysięcy litrów w skali roku.
Do wytwarzania pary technologicznej używanej w procesie produkcji alkoholu wykorzystywany jest kocioł parowy. W kotle znajduje się woda, która jest podgrzewana do temperatury 100°C, wtedy zamienia się w parę. Gorzelnia pana Pewniaka zużywa 6 ton pary na dobę. By podgrzać wodę, przed kotłem zainstalowane jest przedpalenisko, w którym spalana jest słoma w temperaturze między 900-1400°C (dla porównania węgiel spala się w temperaturze 600-700°C). Płomień ze spalanej słomy przechodzi na płomienice w kotle parowym.
Do spalania w przedpalenisku używa się dużych sprasowanych bel słomy. W gospodarstwie Pewniaków spala się ok. 5000 ton słomy rocznie. Słoma pochodzi głównie z własnych pól. Reszta dokupowana jest od sąsiadów. – Słoma nie jest droga – mówi Sylwester Pewniak. – Ale zależy, jak się kupi. Wszystko zależy od umiejętności negocjacyjnych – dodaje.
Kocioł w gorzelni został przerobiony z tradycyjnego, który ogrzewany był węglem kamiennym w postaci miału węglowego i groszku. – Przeszliśmy na opalanie słomą ze względów ekonomicznych i ekologicznych – mówi pan Pewniak. – Opalanie słomą jest tańsze niż opalanie węglem, a przy spalaniu słomy nie emitujemy dwutlenku węgla do atmosfery.
Po spalaniu słomy pozostaje popiół, który zawiera związki fosforu, potasu oraz wapnia i który może być wykorzystany jako nawóz. W gospodarstwie Pewniaków używa się popiołu do wapnowania gleby. Zakwaszone gleby wapnuje się, by zwiększyć przyswalność przez nie nawozów.
Dodatkowo w gorzelni odzyskiwana jest energia z ciepłej wody, która służy do ogrzewania mieszkań oraz wody.
– Wytwarzamy dużo więcej energii niż potrzebne jest na ogrzanie wielorodzinnego domu czy nawet bloku – mówi Sylwester Pewniak. – Nasz kocioł nie jest zwykłym kotłem, który służy do ogrzewania domów. U nas uzyskanie energii do ogrzewania domów jest procesem wtórnym.
Kotły używane do ogrzewania domów obsługiwane są przez pół godziny dziennie. Służą do podgrzewania wody do ok. 70°C, która krąży między akumulatorem a grzejnikami i w ten sposób ogrzewa mieszkania. Przeciętnie do ogrzewania jednorodzinnego domu wystarcza 1 bela słomy na dzień. W gospodarstwie Pewniaków spala się ok. 40 bel dziennie.
Właściciele mogliby sprzedawać energię sąsiadom, ale koszt przesyłania ciepła na odległość 500 m jest wyższy niż ogrzewanie domu przez 10 lat. – Nikt nie wyda na raz takich pieniędzy, by mógł potem od nas kupować trochę taniej energię. Czynnik ekonomiczny – mówi Sylwester Pewniak. – Choć potencjał jest.
Co roku w Polsce, po zbiorach zbóż, pozostaje ok. 25-30 mln ton słomy, z czego 10 mln ton nie ma zastosowania. Tymczasem z powodzeniem mogłaby być wykorzystywana jako biomasa do celów energetycznych.
Kotły na słomę są znacznie rentowniejsze od kotłów węglowych. Im większy kocioł i im więcej spala, tym oszczędność jest większa. W przypadku kotłów do 100 kW koszty są o połowę mniejsze w porównaniu do kosztów opalania węglem. Jeśli, tak jak w przypadku Pewniaków, słoma pochodzi głównie z własnego gospodarstwa, to kosztem jest praktycznie tylko zbiór słomy z pola.
[IMG]/theme/UploadFiles/Image/reportae/logika_rolnika/IMG_4574c.jpg[/IMG]Przedpalenisko na słomę. Firma Graso.
Całkowity koszt wymiany kotła wyniósł w gospodarstwie Pewniaków ok. 250 tysięcy złotych. Wybrali 1- megawattowy model firmy Graso ze Starogardu Gdańskiego. By się zmieścił, potrzebna była przebudowa kotłowni. Poprzedni kocioł był mniejszy i był opalany węglem.
– Kocioł zwrócił nam się w przeciągu 3 lat, dzięki na różnicy ceny między węglem i słomą – mówi pan Pewniak i przyznaje:- – To bardzo rentowne przedsięwzięcie.
Tak szybki zwrot pieniędzy był możliwy dzięki dużej wartości energetycznej słomy w stosunku do paliw tradycyjnych. Przy stosowaniu słomy o właściwej wilgotności (nie przekraczającej 30%) 1 kg węgla = od 1,5 do 2 kg słomy lub też 4,5 kg słomy =1 l oleju opałowego. Z 30-40 kg słomy można więc wyprodukować 100 kW mocy cieplnej.
Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom konstrukcyjnym i technologicznym piece na słomę osiągają dziś spalanie rzędu 80-90%. Są więc chętnie stosowane w gospodarstwach rolnych i budynkach gospodarczych, takich jak suszarnie warzyw oraz szklarnie.
Pewniakom pomysł na spalanie słomy przyszedł zupełnie naturalnie. – Przez 3 lata szukaliśmy taniego źródła energii. Najtaniej jest użyć tego, co jest pod ręką. Słomy nie trzeba przewozić – mówi pan Sylwester.
O dotację nawet się nie ubiegali, bo procedury dla zajętego gospodarstwem rolnika są zbyt pracochłonne. Drugim powodem było to, że ubiegając się o pomoc publiczną nie można rozpocząć inwestycji do momentu, kiedy dostanie się decyzję o otrzymaniu dotacji. Rozpatrzenie wniosku trwa nawet do 2 lat. – Jeśli ktoś ma dobry pomysł, nie ubiega się o żadną pomoc, bo ona mu tylko przeszkodzi w realizacji projektu – twierdzi pan Pewniak.
Pan Sylwester bardzo dziwi się sytuacji, jaka ma miejsce w przypadku brykietów. – Nie wiem, kto zezwala na taki brak logiki – mówi. – Słomę zbiera się lokalnie. Kupuje się urządzenia do jej przetwarzania, potem się ją rozdrabnia, prasuje, brykietuje i... wywozi 400 km. W to samo miejsce skąd się wywozi słomę, dostarcza się ludziom węgiel ze Śląska. Węgiel ze Śląska wozimy nawet do Szczecina, a koło Szczecina robi się brykiety ze słomy i trocin i wozi na Śląsk do ciepłowni i elektrowni, które muszą mieć 6% dodatek biomasy do bilansu spalania i są wstanie zapłacić za to duże pieniądze. Wywożenie słomy jest bezsensowne. To jest lokalne źródło energii.
Świetne rezultaty osiągnięte po wymianie kotła zachęcają Pewniaków do nowych inwestycji wykorzystujących lokalne, odnawialne źródła energii. Aktualnie rozważają postawienie biogazowni rolniczej.
Reportaż został przygotowany w ramach projektu "Z energetyką przyjazną środowisku za pan brat" i ukaże się w broszurze pt. "Dom Pasywny" – jednej z cyklu 11 broszur. Każda broszura jest produktem edukacyjnym wykorzystującym wkład wiedzy fachowej partnerów projektu KAPE i IEO oraz InE. Broszury służyć mają przybliżeniu czytelnikowi danego produktu lub usługi opartej na innowacyjnych rozwiązaniach w zakresie energetyki przyjaznej środowisku.
W cyklu ukażą się następujące broszury: Bezodpadowa biogazownia, Dom pasywny, Energetyka rozproszona, Energia w gospodarstwie rolnym, Energia w obiekcie turystycznym, Energooszczędny dom i mieszkanie, Inteligentne systemy zarządzania użytkowaniem energii, Samochód elektryczny, Urządzenia konsumujące energię, Zielona energia, Zrównoważone miasto.
Wszystkie broszury są bezpłatne i od połowy października będą dostępne w formie drukowanej w Instytucie na rzecz Ekorozwoju, jak również do pobrania w formie PDF ze strony [LINK=http://www.ine-isd.org.pl]www.ine-isd.org.pl[/LINK].
Projekt "Z ENERGETYKĄ PRZYJAZNĄ ŚRODOWISKU ZA PAN BRAT" finansowany jest ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
6585738
1