Polanica Zdrój, znana dotychczas jako uzdrowisko, ma w przyszłości
stać się polską Doliną Krzemową. Od kilku miesięcy trwają prace nad projektem
przeniesienia pomysłu "krzemowej doliny" do Polski. Zajmuje się tym wrocławska
firma z branży technologii informatycznych Microtech International wspólnie z
francuską Network Quality Intelligence z miasteczka nowych technologii Sophia
Antipolis we Francji. Wstępny projekt zaprezentowano już dolnośląskim
samorządowcom.
Zainteresowała się nim także agenda UNESCO
(Centre Européen pour l'Enseignement), specjalizująca się we wspieraniu działań
badawczych w krajach Europy Wschodniej. E-city, jak roboczo ochrzczono
miasteczko za kilkadziesiąt milionów dolarów, ma powstać na 30-hektarowej
działce, na terenie nazywanym przez mieszkańców "Doliną Słońca".
- Mnóstwo zieleni, rzeka, polany na poszczególne inwestycje - wylicza Rafał Shmidt, autor nowego planu zagospodarowania. To wszystko ma sprzyjać pracy twórczej w ciszy i spokoju, czyli temu, czego nie osiągniemy w dużych miastach.
- Zdecydowaliśmy się przekazać teren pod tę inwestycję, bo poza turystyką potrzebujemy także innych możliwości rozwoju. Będąc uzdrowiskiem, nie możemy liczyć na tradycyjny przemysł - wyjaśnia Jerzy Terlecki, burmistrz Polanicy.
Na działce mają powstać budynki, w których będzie można ulokować ponad sto firm. Przeciętnie każda firma tego typu zatrudnia ok. 50 osób. Do tego hotel, sale konferencyjne, audiowizualne dla 100-200 osób.
Czy projekt budowy e-city w Polanicy ma szanse powodzenia?
- Ważne, żeby znaleźć pierwsze trzy - cztery firmy, które zdecydują się tutaj przenieść. Później będzie bardzo prosto - uważa Kazimierz Czechowicz, przewodniczący rady nadzorczej Microtech International. - Inwestycją zainteresowane są firmy z Francji oraz instytucje badające zdrową żywność, które chcą tutaj przenieść swoje laboratoria. Do tego dojdą laboratoria badawcze dla leków i firmy informatyczne. Możemy liczyć także na Japończyków, którzy ostatnio bardzo chętnie inwestują na Dolnym Śląsku.
Chodzi przede wszystkim o koszty pracy badawczej, które w Polsce są o wiele niższe niż np. w Japonii. W przedsiębiorstwach tego typu stanowią one większość kosztów.
- Chcemy, żeby polskie miasteczko technologiczne specjalizowało się w ekologii i ochronie środowiska - mówi Ralf Hutin, wiceprezes NQI. - Dla nas kluczem do sukcesu było właśnie to, że jesteśmy w Sophia Antipolis, a nie w Paryżu. Jestem przekonany, że mnóstwo firm się tu przeniesie.
Projektem bardzo interesuje się Politechnika Wrocławska. - To potencjalne miejsca pracy dla naszych absolwentów. To także komercjalizacja naszych badań - takie miasteczko stworzy wiele możliwości badawczych: biotechnologia, teleinformatyka, nowe technologie - uważa prof. Tadeusz Więckowski, prorektor ds. Badań Naukowych i Współpracy z Gospodarką Politechniki Wrocławskiej.
- Inicjatywa na pewno jest bardzo cenna - mówi Krzysztof Szubski, dyrektor Departamentu Bazy Badawczej w Ministerstwie Nauki i Informatyzacji. - W środowisku naukowym, np. wrocławskim, istnieje ogromny potencjał intelektualny możliwy do wykorzystania w przedsięwzięciach gospodarczych. Pozyskiwanie środków inwestorów przyniosłoby wszystkim wymierne korzyści.
Kolejnym krokiem ma być zatwierdzenie planu zagospodarowania uwzględniającego miasteczko.
Sophia Antipolis - francuskie miasteczko nowych technologii na Lazurowym Wybrzeżu, 20 km od Nicei - wyrosło w ciągu 15 lat. Na obszarze prawie 6 tys. ha funkcjonuje tam około 1,1 tys. firm, z czego ponad sto zagranicznych. Większość z nich ma tam ośrodki badawczo-rozwojowe, laboratoria z zakresu medycyny i nauki o ziemi. Połowa to oddziały firm z sektora IT, np. Amadeus, Cap Gemini, Compaq/Digital, Microsoft, NCR, Sema Group, Cisco, Ascom, Lucent Technologies. Są też firmy z branży elektroniki, telekomunikacji, jak: Thomson Marconi Sonar, Schneider Automation, Cadence, SAP, Siemens. Wreszcie wydziały i instytuty uczelni francuskich, gdzie studiuje ponad 3 tys. studentów.