Choć od kilku lat wypoczynek w gospodarstwach agroturystycznych cieszy się rosnącą popularnością, pierwszą połowę wakacji właściciele gospodarstw w naszym regionie uważają za niezbyt udaną.
Gospodarstwo Małgorzaty i Augustyna Wołowiczów w Gródku nad Dunajcem, chętnie
polecane turystom przez Małopolską Izbę Rolniczą, miało dotąd 30-procentowe
obłożenie.
Teraz mamy już komplet, ale w porównaniu do
poprzedniego roku, lipiec wypadnie znacznie gorzej –
mówi pani Małgorzata.Ubożenie społeczeństwa odbija się na portfelach właścicieli
gospodarstw.Kiedyś goście przyjeżdżali na dwa-trzy tygodnie, teraz
przyjeżdżają na pięć do siedmiu dni – zauważa pani
Małgorzata.
W cenie jest żywność ekologiczna, najlepiej z własnego
gospodarstwa. Agrowczasowiczom jednak to nie wystarcza. Oprócz gór, lasów, rzeki
i świeżego mleka potrzeba jeszcze innych rozrywek.
Na brak klientów
nie narzekają gospodarze z Podhala i Beskidu Niskiego. Mniejszą popularnością
cieszy się Beskid Sądecki. Tutaj, choć nie brak ładnych widoków, trzeba
przyciągać klienta atrakcjami.
Państwo Wołowiczowie z Gródka,
którzy prowadzą gospodarstwo agroturystyczne od 14 lat, wiedzą, że turystom nie
wystarczy pobliskie Jezioro Rożnowskie. Proponują basen, kryty szałas z grillem,
organizują gry plenerowe, oprowadzają turystów po regionie. U sąsiadów jest
wypożyczalnia rowerów, konie pod siodło, korty tenisowe. Atrakcje przyciągnęły
do nich w tym roku turystów z Belgii i Holandii, którzy chwalą sobie polską
kuchnię w wydaniu pani Małgorzaty.
Kazimiera Łatka prowadzi
gospodarstwo z atestem ekologicznym w Barcicach Dolnych. Ona także narzeka na
słaby początek wakacji. Dziś na pięć pokoi (12 miejsc), zajęte są dwa. Turystów
przyciąga do niej zdrowe jedzenie, zwierzęta, ładne widoki i przede wszystkim
rodzinna atmosfera. Trafiają za pośrednictwem internetu, znajdują jej ofertę na
targach turystycznych.
Najbardziej chwalimy sobie znakomitą
kuchnię pani Kazimiery, dobre warunki dla dziecka i to, że pokoje są z
łazienkami, a na tym bardzo nam zależało – mówi Marek Mądrzak z
Warszawy. Przyjechał na agrowczasy na dwa tygodnie. Być może zostanie na
trzeci.
Rodzina Mądrzaków chwali sobie rodzinny wypoczynek. W
ubiegłym roku wakacje spędzali także w gospodarstwie agroturystycznym, w
Wierchomli.
By przyciągnąć klienta, gospodarze stale uatrakcyjniają
ofertę. Są zrzeszeni w Stowarzyszeniu Agroturystyki Ziem Górskich. Wydają
wspólnie informatory. Opisy gospodarstw są dostępne na stronie internetowej
sądeckiego oddziału Małopolskiej Izby Rolniczej.
Coraz bardziej
popularne staje się wyszukiwanie ofert przez internet – mówi Alicja
Kostuś z MIR. – Pod adresem: klienci mogą przejrzeć oferty z sześciu
powiatów nam podległych. Mogą sami skontaktować się z gospodarzem, lub zadzwonić
do nas. Chętnie pomagamy wybrać miejsce pobytu –
dodaje.
W rejestrze MIR jest 120 gospodarstw. Wszystkie spełniają
normy Polskiej Federacji Turystyki Wiejskiej.
Są to na ogół
gospodarstwa wiejskie, z pokojami dla gości o odpowiednim standardzie. Turyści
oczekują wygód, stąd normy są wyśrubowane: wygodne i czyste pokoje, oddzielne
łazienki dla gości, aneks jadalny, możliwość korzystania z kuchni - to już
standard. Ceny są o wiele niższe niż w hotelach i pensjonatach. Nocleg kosztuje
20-25 zł od osoby. Za wyżywienie trzeba dopłacić. Jeśli turysta chce popróbować
miejscowej kuchni, chętnie stołuje się u gospodyni.
Czy na
agrowczasach można zarobić?
Nie da się z tego
żyć – mówi Małgorzata Wołowicz. – Na razie prawie cały zysk
idzie na inwestycje dla wygody naszych gości i polepszanie
standardu.
Artysta rzeźbiarz Józef Lizoń z wsi Rogi w gminie
Podegrodzie przyciąga turystów swoim Skansenem Rzeźby Monumentalnej w którym w
plenerze ustawił 120 rzeźb. Organizuje też warsztaty rzeźbiarskie. Zarobione w
ten sposób pieniądze inwestuje w budowę domu, który przeznaczony będzie
wyłącznie dla agrowczasowiczów. Na razie nie mogę skończyć, z braku
pieniędzy. Tegoroczny sezon jest wyjątkowo słaby –
narzeka.