W styczniu 2017 r. upadło 47 przedsiębiorstw – tyle samo, ile w analogicznym okresie roku ubiegłego. Dodatkowo otwarto 22 postępowania sanacyjne. Prognozy na cały rok są dobre: o ile liczba podmiotów restrukturyzowanych prawdopodobnie wzrośnie, o tyle liczba upadłości powinna utrzymać się na podobnym poziomie jak w ubiegłych 12 miesiącach. W przypadku niektórych branż można spodziewać się jednak pogorszenia sytuacji.
„Liczba upadłości jest bardzo skorelowana z poziomem stóp procentowych. Nie należy oczekiwać, że w najbliższym czasie one zmaleją. Raczej tego – że w roku 2018 wzrosną. Koniunktura gospodarcza jest jednak sprzyjająca. Dynamika wzrostu PKB w 2017 r. powinna być zadowalająca. Dlatego spodziewamy się, że liczba upadłości nie będzie się zwiększać” – mówi w wywiadzie dla agencji informacyjnej infoWire.pl Andrzej Kochman, ekonomista z Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
Głównymi czynnikami, które sprawiają, że firmy upadają, są zatory płatnicze i kryzysy koniunkturalne. Sytuacja większości branż w Polsce w najbliższym czasie będzie na szczęście korzystna. Niestety są jednak wyjątki. Swoje problemy, choć coraz mniejsze, przeżywa wciąż budownictwo infrastrukturalne. Z kłopotami borykają się też firmy zajmujące się produkcją energii elektrycznej i gazu, dotyczy to szczególnie sektora biogazowego.
Wzrost liczby bankructw jest możliwy także w branży transportowej. Jak stwierdza ekspert: „Przez ostatnie dwa lata przeżywała ona dobry okres, natężenie upadłości systematycznie malało. Było to spowodowane spadającymi cenami paliw, a co za tym idzie – mniejszymi kosztami utrzymania przedsiębiorstwa. Niestety teraz należy się spodziewać wzrostu cen paliw. Dodatkowo są zagrożenia o charakterze regulacyjnym, związane w szczególności z płacą minimalną we Francji i w Niemczech, również – z dostępem do rynku rosyjskiego”.
infowire.pl