Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Rozmowa z prof. dr hab. Zygmuntem Smoleńskim

24 maja 2009
Rozmowa z prof. dr hab. Zygmuntem Smoleńskim z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - Państwowego Instytutu Badawczego


W mleczarstwie jest kryzys podobnie jak na całym świecie?

Zygmunt Smoleński: - Z wyjątkiem krajów słabo rozwiniętych!



Kryzys dotyczy nadprodukcji i to wszystko wyjaśnia?

Zygmunt Smoleński: - Nadprodukcja wyniknęła stąd, że do czasu kryzysu produkcja była opłacalna i dla hodowców bydła mlecznego, i dla przetwórstwa oraz dla handlu. Na razie ludzkość nie potrafi pozbyć się przychodzących cyklicznie kryzysów. Kryzys wyniknął z dobrej koniunktury na produkty mleczarskie, koniunktury, która trwała wiele lat.



Czy można zatem to z czym mamy obecnie do czynienia w mleczarstwie porównać do tego co zdarza przy tuczu trzody chlewnej - najpierw jest górka i potem następuje dołek świński?

Zygmunt Smoleński: - Porównanie jest zasadne ale nie do końca, bo jeśli i tu, i tu są okresy koniunktury i dekoniunktury, to w produkcji mleka jest naturalny wzrost produkcji latem, który zmniejsza się zimą. Różnica polega również na tym, że w przypadku mleczarstwa w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z rosnącym zapotrzebowaniem na artykuły mleczarskie na całym świecie w 2007 do czasu pojawienia się kryzysu gospodarczego w 2008 roku. Okolicznością sprzyjającą koniunkturze dla europejskiego i północnoamerykańskiego przemysłu mleczarskiego były susze na półkuli południowej - między innymi w Argentynie, Australii i Nowej Zelandii oraz rosnący popyt ze strony rozwijających się Chin, Indii i Azji południowo-wschodniej. Zakłady mleczarskie także w Polsce płaciły za litr mleka dobrą cenę - 1 zł 30 gr a wcześniej płacono przecież po 70 - 80 groszy. Od połowy 2008 roku do kwietnia 2009 notowano spadek cen skupu do 80-90 groszy za litr. Teraz mamy do czynienia ze stagnacją.



Co miało wpływ na zatrzymanie niekorzystnego trendu?

Zygmunt Smoleński: - Ruszył eksport do Rosji i generalnie na Wschód, przy czym w przypadku Rosji mieć będziemy do czynienia ze stałą tendencją rosnącego popytu na artykuły mleczarskie, bo ten kraj się rozwija i tam nie wystąpi, tak jak u nas, czy w krajach wysoko rozwiniętych klasyczna sinusoida wzrostu i spadku popytu oraz podaży. Chciałbym ponadto powiedzieć, wracając jeszcze do przyczyn załamania rynku, że polski rynek zachowuje się już jak rynki krajów rozwiniętych. Dopóki byliśmy krajem zacofanym eksport nie odgrywał tak dużej roli jak obecnie, bo prawie cała produkcja trafiała na rynek wewnętrzny. Z chwilą wejścia do Unii, "otworzenia" się nowych, zachodnioeuropejskich rynków sytuacja się zmieniła.



Co zatem w takiej sytuacji mogą powiedzieć i co mogą zrobić rządy krajów europejskich i rządu polskiego, by poprawić sytuację na rynku mleczarskim?

Zygmunt Smoleński: - Mogę odpowiedzieć słowami prezydenta Obamy, który jeszcze jako kandydat na prezydenta mówił, że jedną z recept na kryzys jest to, że "trzeba ludziom dać pieniądze", żeby ludzie kupowali. Trzeba stworzyć jakby sztuczny popyt na artykuły mleczarskie. Jeżeli ograniczone są możliwości eksportowe trzeba zwiększać sprzedaż na rynku wewnętrznym. Jednym słowem zadanie rządu polegać ma między innymi na tworzeniu warunków w których będzie się utrzymywał popyt krajowy. Nie można też zaniedbywać eksportu i tworzenia dla niego "cieplarnianych" warunków w postaci dopłat.



Czy jedną z metod zwiększania popytu wewnętrznego może być choćby akcja "Szklanka mleka"?

Zygmunt Smoleński: - Jedną z metod, ale akcją tą trzeba by objąć wszystkie dzieci, począwszy od żłobków i przedszkoli na studentach kończąc.



A co zrobić, żeby konsumenci chcieli więcej spożywać mleka, serów, masła, śmietany czy jogurtów?

Zygmunt Smoleński: - Trzeba wspierać i producentów i przetwórstwo. Jednak najlepszym sposobem byłoby dotowanie przetwórstwa jednocześnie zobowiązując mleczarnie do nieobniżania ceny skupu mleka, aby cena ta była co najmniej odzwierciedleniem kosztów produkcji mleka. Wówczas hodowcy może nie zarabialiby wiele ale nie tracili i nie zmniejszali stada. A to jest bardzo ważne.



A co pan sądzi o dopłatach do kredytów dla hodowców bydła mlecznego, prolongowaniu spłat kredytów i tym podobnych finansowych instrumentach wsparcia?

Zygmunt Smoleński: - Uważam, że to są wszystko drogi prowadzące do celu jakim jest utrzymanie opłacalnej produkcji i przetwórstwa mleka. W tym miejscu muszę zwrócić uwagę na fakt, że żaden działów produkcji rolnej nie jest tak wrażliwy jak chów bydła mlecznego, bo od cielęcia do "wysokodojnej" krowy upływają 3-4 lata. Nie można więc dopuścić do wyrżnięcia stada podstawowego, bo inaczej przez cztery lub pięć lat trzeba by czekać na jego odbudowę. Dlatego też gospodarka mleczarska powinna być oczkiem w głowie każdego rządu chcącego dbać o rozwój całego rolnictwa. Trzeba uratować dobre stada krów.



I tym hodowcom trzeba zapewnić wsparcie?

Zygmunt Smoleński: - Powiem więcej, dla pomyślności gospodarstw towarowych trzeba pokusić się i o interwencyjny skup masła, i mleka w proszku, i tworzenie np. zapasów strategicznych tych wyrobów, które da się przechować jak najdłużej, przetrzymując je na lepsze czasy. A jeśli chodzi o wsparcie dla hodowców, to chodzi o to, by zmodernizować stada i instalacje w samych gospodarstwach.



Dlaczego utrzymanie produkcji i stada podstawowego jest tak ważne?

Zygmunt Smoleński: - Bo jedyną dziedziną naszego, polskiego przetwórstwa rolno-spożywczego, będącą na takim poziomie jak w wysokorozwiniętych krajach, jest właśnie mleczarstwo. Dobre są też warunki do prowadzenia chowu bydła, dobry klimat, niezanieczyszczone środowisko. Mleko produkowane jest głównie w Wielkopolsce, na Podlasiu i na północnym oraz zachodnim Mazowszu. Z tych trzech regionów pochodzi prawie 70% produkcji towarowej.



Od kilkudziesięciu lat na całym świecie zauważalna jest koncentracja produkcji mleka. Jaki jest pana zdaniem stan pogłowia najbardziej pożądany, by koszty produkcji jednostkowe minimalizować?

Zygmunt Smoleński: - W zależności do warunków od kilkunastu do stu sztuk.



Są opinie, że całe zło leży w zbyt wysokich marżach handlowych, w złym stopniu zorganizowania się hodowców, np. w grupy producenckie i "złej spółdzielczości".

Zygmunt Smoleński: - Nie podzielam takich opinii, bo poznałem dobre spółdzielnie w których zarząd identyfikuje się z interesem swoich członków i wsłuchuje w głosy hodowców. Jest też miejsce dla tworzenia i spółdzielczych hurtowni, i sieci sklepów detalicznych - ale niczego nie można tworzyć na siłę. To musi się opłacać wszystkim stronom. A przykłady dobrej, spółdzielczej roboty można czerpać od Holendrów, Duńczyków, Niemców, czy Austriaków.



Na koniec spytam o to kiedy skończy się kryzys w mleczarstwie, niskie ceny skupu i nastąpi powrót do normalnych warunków gospodarowania, porównywalnych z latami 2007-2008?

Zygmunt Smoleński: - Przewiduję, że nie wcześniej jak za 2 lata.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

ALDI, Carrefour Hipermarket, Dino, TOPAZ, Empik, CCC, Castorama i HEBE to najbar...

Węgry sprawują prezydencję w Radzie do grudnia 2024 r. włącznie a tekst ten będz...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę