Jak Pan wspomina obecność tematyki rolnej w czasie obrad Okrągłego Stołu?
Gabriel Janowski: - Pierwsze posiedzenie stolika gospodarczego i rolnictwa jak pamiętam rozpoczęło się 15 lutego a obrady zakończyły w kwietniu 1989 r. W tzw. podstoliku rolniczym, któremu przewodniczyli ze strony opozycyjnej prof. Andrzej Stelmachowski a ze strony rządowej sekretarz Stanisław Śliwiński (ZSL), przedstawiano założenia polityki rolnej i urynkowienia cen żywności. Jak rozpoczęła się debata, to trzeba było zdefiniować jak należy rozumieć pojęcie „urynkowienie”. Pamiętam przy stoliku gospodarczym głos pana Marcina Święcickiego właśnie z pytaniem w tej sprawie. Trzeba jednak sobie uświadomić w jakim kontekście, w jakiej atmosferze odbywały się owe obrady – była dramatyczna sytuacja gospodarcza – puste półki w sklepach, kartki na mięso, cukier, mąkę, ryż, cukier, masło, wódkę, papierosy i wiele innych produktów. Przewidywano wówczas, że w maju zabraknie podstawowych artykułów żywnościowych i powszechnego użytku.
Z tego co Pan mówi wynika, że może nie tyle powody polityczne, oczekiwania na ponowną rejestrację wolnych związków zawodowych były głównym powodem zwołania obrad Okrągłego Stołu – przypomnijmy, że okrągły mebel był gotowy już pod koniec października 1988 roku – ale właśnie sytuacja gospodarcza. To ona zmuszała stronę rządowa do podjęcia rozmów z opozycja – stroną niezależnych związków zawodowych.
Gabriel Janowski: - Tak i tę prawdę głoszę od wielu już lat, o czym dyskutujący z okazji rocznicy OS zdają się jakby zapominać. Uczestników do obrad przywiodła także sytuacja w rolnictwie. Przypomnę, że już na początku 1989 r. po inicjatywie ówczesnego ministra rolnictwa Kazimierza Olesiaka z ZSL o uwolnieniu cen na artykuły rolne ceny żywności znacznie wzrosły. Słowem - to sytuacja na rynku zmusiła ówczesny rząd do podjęcia rozmów z opozycją. I to był zasadniczy powód powołania OS, powód dzisiaj zapomniany i nie dość eksponowany.
A jak sprawy wsi i rolnictwa były omawiane w czasie historycznych dziś obrad?
Gabriel Janowski: - Sprawy rolnictwa, wsi i gospodarki żywnościowej, jak sięgam pamięcią, nigdy w Polsce nie cieszyły się należytym zainteresowaniem. Trochę podobnie było w czasie obrad OS. Także po 1989 r. Przypomnę, że gdy wprowadzano reformy Balcerowicza to w pierwszej kolejności „uderzono” właśnie w rolnictwo.
Jakie więc tematy stawały się przedmiotem najbardziej ożywionych dyskusji?
Gabriel Janowski: - W kontekście uwolnienia cen poruszany był m.in. problem zapewnienia opłacalności produkcji rolnej, zagwarantowania minimalnych cen skupu, stworzenia czegoś w rodzaju sieci bezpieczeństwa. W owym czasie w krajach Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej – poprzedniczki obecnej Unii Europejskiej – i w USA obowiązywały takie gwarantowane ceny minimalne – w Ameryce objęto nimi np. 7 produktów. W cywilizowanym świecie prowadzone były także skupy interwencyjne.
Drugą kwestią była demonopolizacja otoczenia rolnictwa obejmująca całą sferę spółdzielczości. Opowiadaliśmy się za spółdzielniami zakładanymi przez samych rolników i przez nich zarządzanymi. Na pierwszy ogień poszły ogniwa pośrednie, te wszystkie wojewódzki i centralne związki. Przekonywaliśmy stronę rządową, że są to twory czysto biurokratyczne. Zgadzaliśmy się natomiast na utrzymanie i tworzenie na wyższym szczeblu rejonowych hurtowni, gdzie zaopatrywałoby się kilka okolicznych spółdzielni.
A jak omawiane były sprawy dochodowości gospodarstw rolnych?
Gabriel Janowski: - Domagaliśmy się zagwarantowania parytetu dochodów. Przy stoliku gospodarczym uwagę zaprzątała tak zwana indeksacja ludzi pracy, a nas w podstoliku rolniczym z natury rzeczy interesowały parytet i opłacalność produkcji rolnej. Pojawił się też w rozmowach problem struktury agrarnej – z jednej bowiem strony były gospodarstwa 2-9 hektarowe i z drugiej wielkie PGR-y. Była dyskusja o gospodarstwach rodzinnych i konieczności zniesienia wszelkich obowiązujących wówczas ograniczeń dla takich gospodarstw. Formalnie działał dekret dopuszczający istnienie gospodarstw o powierzchni 50 hektarów w Polsce centralnej, południowej i wschodniej i 100 hektarowych na zachodzie i północy kraju, ale praktycznie przez system silnie progresywnych podatków uniemożliwiano powiększanie rodzinnych gospodarstw. Optowaliśmy za ustawą o wymianie i scaleniach, ale zwracaliśmy uwagę, że intencje rządu w tej sprawie nie są do końca czyste. Użyłem takiego sformułowania: „czy ten stół nie nabiera coraz więcej kantów”. Pamiętam też oburzenie pana Ireneusza Sekuły na widok protestujących rolników, którzy jego zdaniem kosami i widłami chcieli wymuszać na obradujących przy Okrągłym Stole korzystne dla siebie rozwiązania.