Jak można opisać sytuacje wsi przed i w czasie kryzysu?
Andrzej Kowalski: - Trudno w paru zdaniach opisać jak sytuowało się rolnictwo w ostatnich latach i obecnie, ale spróbuję. Rok 2007 był nienormalnie dobrym rokiem dla rolnictwa, bo była wysoka koniunktura na artykuły rolno-spożywcze i w związku z tym wysokie ceny wraz z rosnącym popytem na rynkach światowych, bo w owym czasie był nieurodzaj. W Polsce rok był urodzajny i nadwyżki można było eksportować. Rok następny - 2008 - okazał się jakby zaprzeczeniem 2007. Ceny za zboże spadły z 780-800 do cen z 2005 r. to jest do 450-500 zł. Ceny za mleko spadły z 1,2 zł do 1 zł a były regiony, gdzie cena była jeszcze niższa. I te niskie ceny utrzymywały się do początku roku bieżącego. W tym roku poprawiły się ceny żywca wieprzowego ale trudno prognozować niemalże "na przednówku, bo rolnik może coś mówić o tym jaki był rok, jak zboże będzie miał w przysłowiowej stodole.
A jak się zapowiada?
Andrzej Kowalski: - Z punktu widzenia przyrodniczego zapowiada się dobrze, zima była dobra dla ziemi i roślin. Nie wiadomo jaka będzie koniunktura. Można się jednak spodziewać, że ceny będą lekko rosły, ale jestem przekonany, że nie będzie szaleństwa z cenami środków do produkcji rolnej jakie miało miejsce w roku ubiegłym. Powstaje jednak pytanie o popyt na artykuły spożywcze. Co prawda wielu ekonomistów i socjologów tłumaczy, że co jak co ale żywność jest podstawową potrzeba człowieka i musi być zaspokojona, ale moim zdaniem jest to tylko cześć prawdy, bo rolnictwo, z pewnym opóźnieniem jednak wchodzi w kryzys jaki coraz bardziej dotyka całą gospodarkę na świecie. Rolnictwo wolniej wchodzi i wolniej wychodzi i jeśli następuje załamanie to jest ono znacznie głębsze.
Pocieszającym jest to, że i szacunki i dane statystyczne pokazują, że złamanie i recesja – biorąc pod uwagę takie wskaźniki jak wzrost bezrobocia, spadek dochodów - nie są tak głębokie w naszym kraju, jak gdzie indziej i w związku tym to niewielkie załamanie nie powinno się specjalnie przekładać na zmniejszenie popytu na żywność ale czy będzie rósł nasz eksport?
Zapowiada się dobrze, bo i Rosjanie pozdejmowali niektóre zakazy ograniczenia) importowe Brazylijczycy przyjechali do Polski zawierać kontrakty na import do swojego kraju naszego mleka w proszku a w Chinach panuje susza.
Andrzej Kowalski: - Ale musimy pamiętać, że chętnych do wejścia na rynki wschodnie i południowoamerykańskie jest na całym świecie bardzo wielu a my do tej pory 70-80% eksportu lokowaliśmy na rynkach unijnych. Mogłoby się wydawać, że osłabienie złotówki będzie bardzo sprzyjać wzrostowi eksportu ale to pozór. Byłem jednym z nielicznych wśród ekonomistów zajmujących się rolnictwem, który na fali powszechnej krytyki o tym, że w roku ubiegłym złotówka była za mocna, co utrudniało eksport, więc ja wówczas zwracałem uwagę na to, polski eksport coraz bardziej polega na eksportowaniu artykułów przetworzonych u nas w kraju. Przypomnę, że w pewnym momencie ważna pozycje wśród artykułów żywnościowych eksportowanych z naszego kraju zajmowały ... banany. Niejako hurtowo sprowadzane u nas były konfekcjonowane i wysyłane do Rosji. Podobnie rzecz ma się z wyrobami czekoladowymi. A przecież i za banany i za kakao trzeba płacić „żywymi” dolarami. Słowem wsad dewizowy jest spory, nawet w produkcji wędlin, bo i osłonki, i przyprawy, itd.
Jak w roku ubiegłym zmieniała się dochodowość gospodarstw rolnych?
Andrzej Kowalski: - W 2007 r. było bardzo źle - wymroziło sady i wielu sadowników poniosło straty, ale tym którym owoce plonowały mieli bardzo dobry rok. Chce przez to powiedzieć, że nawet w tej samej branży rolnikom może wieść się różnie. Jedno co można powiedzieć na pewno, to to, że rok ubiegły był ogólnie zły dla rolnictwa.
Dla kogo najgorszy?
Andrzej Kowalski: - Chyba dla mleczarzy. Pamiętam, jak w 2007 r. mleczarze głośno krzyczeli, żeby jak najszybciej znieść kotowanie mleka albo przynajmniej zezwolić na transfer, czytaj zakup kwot w innych krajach, bo kwoty ograniczały ich rozwój i możliwości eksportowe. W roku ubiegłym sytuacja się zmieniła.
Co zatem może zrobić rząd i Unia Europejska?
Andrzej Kowalski: - Jeśli chodzi o kształtowanie cen – to niewiele – tu działa bowiem prawo rynku – popytu i podaży. A co do przyszłości rolnictwa – ta bardzo zależy od ogólnej sytuacji gospodarczej w kraju jak i od polityki rolnej. Kolejność jest następująca – rozwój gospodarczy i idący za tym wzrost Produktu Krajowego Brutto tworzą przesłanki pomyślnego rozwoju rolnictwa
A wpływ rządu, ministra rolnictwa? Czy tylko na forum wspólnotowym przy kształtowaniu wspólnej polityki rolnej?
Andrzej Kowalski: - Jeśli chodzi o WPR bywa nieraz tak, że nasz minister otrzymuje dwa sprzeczne sygnały. Pamiętam jak w latach 2004-2005 była dyskutowana sprawa cukru – nasz minister otrzymał instrukcję, by bronić zakazu transferu kwot a w sprawie mleka – wprost przeciwnie. A kraje członkowskie chcą wiedzieć kto za czym się opowiada – za kwotowanie, czyli limitowaniem produkcji rolnej czy przeciw. Dzisiaj problem się powtarza.
A gdzie można usłyszeć głos polskiej nauki w sprawie WPR?
Andrzej Kowalski: - Nasze poglądy głosimy gdzie się da, bo i na seminariach i na konferencjach. Najbliższa duża konferencja na początku czerwca – zapraszamy na nią przedstawicieli 12 kraj ów unijnych dwóch ostatnich rozszerzeń i gości ze „starej” Europy. Będziemy jako Instytut prezentować i osiągnięcia i porażki nowoprzyjętych w tym i polskiego rolnictwa. Goście ze ‘starej’ 15 oceniać będą rozszerzenie z ich punktu widzenia i Unii jako całości. Będą obecni także goście z Rosji, Ukrainy, Białorusi, czy Serbii którzy wypowiedzą się jak widza rozwój rolnictwa u siebie i na świecie grudniu nasz Instytut zorganizuje konferencje na której podsumujemy cały rok, gdzie Polska będzie „bohaterem”, bo my będziemy przedstawiać co się u nas wydarzyło w sektorze żywnościowym, ale przy obecności gości z całego świata, bo w grudniu ubiegłego roku byli i Japończycy, i Amerykanie, i Białorusini.