Panie Prezesie, chcielibyśmy zapytać, jakim zainteresowaniem wśród potencjalnych nabywców cieszy się ziemia będąca w zasobach ANR. Czy to zainteresowanie spada, czy rośnie?
Tomasz Nawrocki: - Zainteresowanie rośnie, a świadczy o tym chociażby wzrost cen ziemi. Przypomnę tylko, że w 2007 r. ceny gruntów rolnych wzrosły o 33%, a w roku ubiegłym o 28%. Trzeba też pamiętać o tym, że ilość gruntów, którymi dysponuje ANR, powoli się kurczy. Z przejętych przed laty 4,7 mln hektarów do dziś zostało 2,35 mln, z czego 1,8 mln dzierżawimy, a do zagospodarowania „wolnych” gruntów pozostało tylko 300 tys. ha.
Ze strony polityków słychać powątpiewania na temat dalszego sensu istnienia Agencji. Naszym zdaniem, czyli zdaniem przedsięwzięcia medialnego jaki jest PPR.pl, Agencja jest potrzebna dopóki nie zostanie w pełni zagospodarowany ostatni hektar gruntów pozostających w jej dyspozycji. A jakie jest Pana zdanie w tej kwestii? Jaki kształt zapisów legislacyjnych może być nadany przyszłej ustawie o kształtowaniu ustroju rolnym?
Tomasz Nawrocki: - Jaki będzie ostateczny kształt zapisów legislacyjnych – tego nie wiemy. Natomiast znane są projekty, np. ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa oraz ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. W najbliższych miesiącach ujrzą one światło dzienne i wtedy można będzie się odnieść do konkretnych zapisów. Chciałbym tylko podkreślić, że w żadnym znanym mi projekcie nie pada słowo „likwidacja” w stosunku do Agencji Nieruchomości Rolnych. Uważam, że w żadnym razie nie można zakładać likwidacji Agencji dopóki ma ona w dyspozycji tak potężny zasób ziemi i innych cennych nieruchomości Skarbu Państwa. Ten cały zasób powinien mieć gospodarza, choć zgadzam się z generalnym założeniem, iż docelowym gospodarzem w wypadku gruntów rolnych powinni być przede wszystkim sami rolnicy. Ale nawet jeśli dobiegnie końca podstawowa misja Agencji – sprzedaż ziemi, to jednak zawsze będzie potrzebna instytucja odpowiedzialna za tzw. resztówkę. W krajach Europy Zachodniej funkcjonują banki ziemskie, czy różnego rodzaju instytucje powiernicze zajmujące się obrotem gruntami. Zawsze są to instytucje publiczne. Trzeba pamiętać, że ziemia to dobro szczególne, narodowe i trzeba o nią odpowiednio dbać.
Z tytułu dzierżaw i obrotu ziemią Agencja pozyskuje dochody dla budżetu państwa. Czy dochody z tych tytułów w roku ubiegłym wzrosły, czy spadły?
Tomasz Nawrocki: - Agencja odprowadza środki uzyskane ze sprzedaży i dzierżawy państwowych gruntów i innych nieruchomości bezpośrednio do budżetu państwa i na tzw. Fundusz Rekompensacyjny – m.in. na wypłaty dla zabużan. Ze wstępnych danych wynika, że dochody Agencji za 2008 r. będą wyższe od planowanych. Nadwyżka może wynieść od 120 do 200 mln zł. W sumie wpłaty do budżetu i na Fundusz wyniosą ok. 1,6 mld zł. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że Agencja jest jedną z nielicznych instytucji państwowych będących na własnym rozrachunku i odprowadzająca tak duże kwoty do budżetu państwa. Nie można więc w żadnym razie powiedzieć, że Agencja odczuwa spadek wpływów ze sprzedaży gruntów czy opłat z tytułu czynszu dzierżawnego.
Pojawiają się jednak głosy, że w związku z dekoniunkturą w rolnictwie w roku ubiegłym, dzierżawcy mogą mieć kłopoty ze spłatą rat.
Tomasz Nawrocki: - Na chwilę obecną nie odczuwamy takiego problemu. Natomiast w związku z klęską suszy, problem i owszem pojawił się, ale tylko w oddziałach terenowych obejmujących Wielkopolskę, Pomorze i część Kujaw. Obecnie prowadzimy z dzierżawcami „trudne” rozmowy nt. ewentualnych wysokości obniżek czynszu ze względu na wspomniane straty. Uważam jednak, że jesteśmy na dobrej drodze do zawarcia porozumienia z dzierżawcami. Jeśli nawet dochodziło do różnicy zdań, to wynikały one z faktu, że cena pszenicy w okresie suszy była wysoka i dzierżawcy w II półroczu płacili czynsz z uwzględnieniem ceny pszenicy w wysokości 87,25 zł za decytonę (kwintal). Teraz zapłacą po 53,70 zł/dt, bo cena ziarna spadła. Słowem nastąpiło minięcie się terminów płatności z sytuacją w rolnictwie. Jak wiadomo czynsz dzierżawny obliczany jest jako iloczyn - ceny pszenicy pomnożonej przez ilość kwintali. W związku z tym nieraz dochodzi do dyskusji z dzierżawcami, którzy przy przedłużaniu umów zawartych na początku lat dziewięćdziesiątych, chcieliby utrzymania stawek czynszu na poziomie sprzed 15 lat czyli 2-2,5 dt pszenicy za 1 hektar. Byłoby to niesprawiedliwością wobec nowych dzierżawców, którzy płacą wolnorynkowy czynsz dzierżawny średnio w wysokości 6,9 dt/ha. Trzeba pamiętać, że ustawa o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa zobowiązuje Agencję do opierania się przy naliczaniu czynszu na cenach pszenicy określanych przez Główny Urząd Statystyczny.
Czy wobec toczonej obecnie politycznej dyskusji u naszych zachodnich sąsiadów pojawia się w Agencji problem niemieckich roszczeń majątkowych?
Tomasz Nawrocki: - Nie, takiego problemu nie ma. Jest natomiast, ciągle nie rozwiązana kwestia roszczeń byłych polskich właścicieli. Formalnie zgłoszone roszczenia obejmują 600 tys. ha gruntów będących w Zasobie Własności Rolnej Skarbu Państwa. W takich województwach jak wielkopolskie, czy kujawsko-pomorskie dotyczy to większości naszych zasobów. Obowiązuje nas przy tym pismo premiera Jerzego Buzka z 1997 r., zakazujące sprzedaży gruntów, wobec których byli właściciele zgłosili roszczenia. Rozstrzygnięcia problemu spodziewamy się po przyjęciu przez parlament i wejściu w życie ustawy o zadośćuczynieniach. Dopóki nie pojawi się wspomniana ustawa dzierżawcy nie mogą korzystać z prawa pierwszeństwa przy nabywaniu spornych gruntów. Paradoks historyczny polega na tym, że przedwojenni właściciele lub ich spadkobiercy kupują „swoją” ziemię, korzystając z przywileju pierwszeństwa przy zakupie - nie muszą brać udziału w przetargach.
A jak rozstrzygnięto problem zabużan?
Tomasz Nawrocki: - Tylko w nielicznych przypadkach zabużanie decydują się na zakup ziemi z Zasobu w zamian za utracony majątek na Wschodzie, wykorzystując swoje uprawnienia. Przygniatająca większość korzysta z rekompensat pieniężnych wypłacanych ze wspomnianego wcześniej Funduszu.
Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa znana była w środowisku popegeerowskim z realizacji wielu działań obejmujących m.in. ratowanie zabytkowych dworków, udzielanie pomocy rodzinom byłych pracowników, fundowaniem stypendiów, kolonii letnich dla dzieci, ba nawet dopłacaniem do biletów miesięcznych uczniów dojeżdżających do liceów. Czy ANR, jako spadkobierczyni AWRSP kontynuuje te chlubne tradycje?
Tomasz Nawrocki: - Nowelizacja ustawy z 2004 r. odebrała Agencji możliwość świadczenia tego typu pomocy, ale to nie oznacza, że nic dla tych środowisk nie robimy. Organizacyjnie wspieramy program stypendiów pomostowych dla studentów ze środowisk popegeerowskich. Wspieramy także i to dość pokaźnymi środkami gminy i spółdzielnie mieszkaniowe, które przejęły majątek po byłych PGR-ach. Dzięki temu mogą one budować infrastrukturę, remontować przejęte obiekty itp.
Jest jeszcze do rozwiązania problem mieszkaniowy
Tomasz Nawrocki: - Ten problem generalnie jest już poza nami. Przypomnę tylko, że wraz z likwidacją PGR-ów agencja przejęła 330 tys. zasiedlonych mieszkań. Dziś w naszych zasobach pozostało 16 tys. mieszkań – resztę wykupili sami mieszkańcy. I przyznam szczerze, że z tymi „resztówkami’ mamy niemały kłopot. Lokatorzy – najemcy mieszkań „blokują” nam możliwość sprzedaży wielu obiektów, często zabytkowych, gdyż nie ma chętnych na budynki z lokatorami. Z kolei agencja nie posiada zasobów mieszkaniowych gdzie te rodziny mogłyby zostać przeniesione.
Na koniec „dopytam” o pomoc gminom, które przejęły majątek byłych PGR-ów. Na czym ta pomoc polega?
Tomasz Nawrocki: - Gminy, które decydują się na inwestycje w obiekty po byłych PGR-ach otrzymują od nas wsparcie finansowe w wysokości kilkudziesięciu milionów rocznie, głównie na remonty infrastruktury. W ciągu najbliższych kilku lat Agencja przeznaczy na ten cel ok. 60 mln zł rocznie. Drugi obszar naszych działań to nieodpłatne przekazywanie nieruchomości samorządom terytorialnym. Chodzi tu przede wszystkim o zainteresowanie gmin, powiatów i województw gruntami, obiektami w tym zabytkowymi, które mogą służyć mieszkańcom. Do tej pory przekazaliśmy 47 tys. ha - pod jednym wszakże warunkiem – że w przekazanych obiektach i na gruntach będą realizowane zadania własne samorządu. Zadania te są opisane m.in. w ustawie o samorządzie gminnym. Zdarza się jednak, że gminy nie przestrzegają warunków umowy zwartej notarialnie o przekazaniu gruntu lub obiektu. Jeśli stwierdzimy niewykonywanie opisanego celu mamy prawo żądać od gminy zwrotu równowartości gruntu, czy obiektu według aktualnej wartości rynkowej. Gmina ma 10 lat na realizację nakreślonego w umowie celu. Jeśli nie dotrzyma terminu – występujemy na drogę sadową z zasadnym roszczeniem. Nie może być tak, że przekazujemy np. grunt na budowę wysypiska śmieci lub oczyszczalnię ścieków, a gmina otrzymaną ziemię dzieli na działki budowlane i sprzedaje na wolnym rynku. W związku z tym Agencja kontroluje realizację umów zawartych z gminami o przekazanie obiektów i gruntów na cele publiczne związane z zadaniami własnymi samorządów. Do tego zobowiązują nas przepisy ustawy o finansach publicznych.
Do tej pory mamy jednak dobre doświadczenia ze współpracy z samorządami. W całym kraju na gruntach przekazanych samorządom nieodpłatnie przez Agencję powstają szkoły, przedszkola, świetlice, obiekty sportowe, jak chociażby popularne „Orliki”, a także oczyszczalnie ścieków, cmentarze komunalne i wiele, wiele innych, które służą społecznościom lokalnym. W ubiegłym roku Agencja przekazała gminom 1,1 tys. ha, Lasom Państwowym – 800 ha i kościołom różnych wyznań – 2,5 tys. ha.