Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Rozmawialiśmy z prof. dr hab. Stanisławem Wężykiem - Prezesem Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz w Poznaniu

7 czerwca 2004

Spotykamy się 33 dni później – tyle dokładnie dzieli nas od wstąpienia do Unii Europejskiej. Gdzie w tym momencie znajduje się branża drobiarska – na zakręcie czy na początku prostej?

Stanisław Wężyk: W tej chwili wpadliśmy w wiraż. Musimy bardzo uważać żeby nie wyrzuciło nas poza drogę unijną. Ogromne zaniepokojenie społeczności drobiarskiej budzi brak jasności nie tyle w przepisach unijnych co w sposobie wdrażania tych przepisów do naszego prawa. Dostosowywanie legislacyjne odbywa się w pośpiechu, niechlujnie, bez zrozumienia istoty branży. To powoduje, że producent jaj czy mięsa drobiowego jest ogromnie zagubiony i zniecierpliwiony. Odnoszę nawet wrażenie, że obrażony na to co ma go spotkać, chociaż na dobrą sprawę nie wie co ma go spotkać.

Gdzie lub do kogo producenci powinni się udać by rozwiać swe niepokoje?


Stanisław Wężyk:
Takim "lekarzem pierwszego kontaktu" są organizacje drobiarskie. To one powinny pomagać producentom w znalezieniu się na rynku wspólnotowym. Narzekania producentów sprowadzają się generalnie do tego, że ceny są za niskie, pasza za droga, że nie ma możliwości zbytu produktów. Tymczasem musimy mieć świadomość, że nikt za drobiarzy tego nie załatwi. Sami musimy uporać się z problemami. Przecież na całym unijnym rynku nie ma regulowanych cen ani limitowanej produkcji. Poprzez organizowanie się drobiarzy, przez tworzenie struktur integracji pionowej jak na przykład: producenci jaj – sortownie – pakownie – hurtownie oraz handel detaliczny, które muszą działać w oparciu o obustronne i wieloletnie umowy można regulować rynek Ustawowo nikt nam tego nie załatwi. 

Drobiarze nie tworzą spójnej grupy której członkowie są gotowi ramię w ramię walczyć o interesy branży.


Stanisław Wężyk:
W rolnictwie nie ma takiej grupy, która była by zorganizowana. Spójrzmy na cukier, ziemniaki, mleko. Producenci skupiają się w krótszym lub dłuższym okresie czasu przy ubojni czy sortowni. Później na ten układ się obrażają i sprzedają poza umowami. Z kolei ubojnie, hurtownie czy sortownie nie dotrzymują terminów płatności i nie utrzymują cen. Naszej mentalności brakuje zasady uczciwego realizowania dwustronnie zawartych umów. Chodzi mi tu zarówno o stosunki prywatne jak i biznesowe. Poza tym umowy muszą być pisane jednoznacznie i wyraźnie. Nie może być w nich kruczków, które sprawią ,że brojlerzysta czy producent jaj podpiszą na siebie cyrograf.

Brak porozumienia występuje też na linii producent – weterynarz.


Stanisław Wężyk:
Każda z istniejących inspekcji, a jest ich kilka, stara się np.określić status jajka – czy jest higienicznie produkowanie, jakiej jest klasy wagowej, czy jest właściwie sortowane i pakowane, czy pochodzi od zdrowej, utrzymanej w wysokim dobrostanie kury. Za te wszystkie usługi biorą pieniądze. W efekcie producent, po zapłaceniu podatku, zapłaceniu za pisklęta, paszę, energię, płaci cała masę dodatkowych nieuprawnionych podatków. Musi zapłacić za każdy dokument, który wyda inspektor lub komisja. Jednostkowe opłaty nie są duże, ale razem dają pokaźne kwoty. A to wywołuje niechęć.

Panie profesorze, powiedział pan uczestnikom Sympozjum Drobiarskiego w Zakopanem, iż byłoby znakomicie gdyby otwarcie dzielili się swoimi problemami. Dlaczego środowisko trzeba namawiać by dopominało się o swoje prawa?

Stanisław Wężyk: Podczas spotkani  nieformalnych wypływa wiele żalów. Nie potrafimy natomiast otworzyć się oficjalnie. Natomiast, listów, telefonów i zgłoszeń internetowych mamy naprawdę dużo. Chcielibyśmy żeby było ich jeszcze więcej. Szczególnie zależy nam na poczcie elektronicznej, z której można robić wydruki. Możemy się z nimi udać Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi i unaocznić skalę problemu. Producenci gubią się w wielu sprawach. Często winę ponosi Ministerstwo. Na przykład "zgubiło" słowo "produkcja" jaj zamieniając je na "pozyskiwanie". Dla rolnika termin ten kojarzy się np. z kupowaniem jaj przez sortownię. Kura te jaja znosi, a on jest ich producentem. Tak dotychczas każdy z nas to rozumiał. Tymczasem MRiRW dokonało takiej niepotrzebnej i niezrozumiałej zmiany. Gdzie indziej czytamy, że kury dzielą się na "nieutrzymywane w klatkach" i "nieutrzymywane w chowie alternatywnym". A przecież można po prostu napisać, że kury dzielą się na utrzymywane w klatkach i poza klatkami. Język nabrał żargonowego charakteru. Dlaczego zamiast mówić "implementacja przepisów" nie możemy użyć słów "wdrażanie przepisów"? Trzeba pamiętać, że w świetle ostatnich badań tylko 12%  Polaków czyta tekst ze zrozumieniem.

Czy kończąc rozmowę mogę prosić pana profesora o podanie naszym czytelnikom adresu e-mailowego, tak aby i poprzez naszą stronę drobiarze mogli kierować do pana profesora pytania?

Stanisław Wężyk: Proszę bardzo: wezyk@interia.pl

Dziękuję za rozmowę         


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

ALDI, Carrefour Hipermarket, Dino, TOPAZ, Empik, CCC, Castorama i HEBE to najbar...

Węgry sprawują prezydencję w Radzie do grudnia 2024 r. włącznie a tekst ten będz...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę