W siedzibie Krajowego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych w Warszawie rozmawialiśmy z jego prezesem, Władysławem Serafinem. Szeroko komentowane otwarcie pierwszego "chłopskiego" biura w Brukseli oraz zabiegi o umocnienie pozycji polskiego rolnika w Unii Europejskiej wypromowały szefa KZKiOR na lidera organizacji rolniczych.
Panie przewodniczący, kółka rolnicze obchodzą w tym roku 140 lat swojego istnienia. Mają za sobą bogaty bagaż historii, ale też działają obecnie w szczególnie trudnym okresie przygotowania polskiego rolnika do wejścia do Unii Europejskiej. Które z zadań stojących obecnie przed kółkami uważa pan za najtrudniejsze ?
Przed nami stoi odpowiedzialność za polskie rolnictwo i my zdajemy sobie z tego sprawę. Wiemy, że jesteśmy reprezentatywną organizacją i musimy po raz kolejny w historii brać na siebie ten ciężar. Są takie sprawy, które uznajemy za priorytetowe. Na pewno należy do nich zapewnienie rentowności produkcji, zorganizowanie rolnikowi rynku usług, zaopatrzenia w środki produkcji, rynku zbytu i przetwarzania produktów. To są niezbadane obszary korzyści ekonomicznych, które może osiągać polski rolnik, a dzisiaj są szarą strefą opanowana przez wszelkiego rodzaju spekulantów, różnorodne firmy i spółki. Kółka rolnicze mogą te obszary zagospodarować. Rolnik musi zorganizować struktury handlowe gospodarstwa, ale musi go zainspirować i pomóc mu w tym organizacja.
Czy organizując rynek rolny będzie Pan sięgał po nowoczesne narzędzie jakim jest Internet ?
Jestem nastawiony na wykorzystywanie nowoczesnych instrumentów, które niesie ze sobą technika i nowe czasy. Kółka rolnicze wprowadziły kiedyś pługi i płodozmian. To są doświadczenia z przełomu IX i XX wieku. Dzisiaj informatyka jest podstawowym narzędziem osiągania korzyści ekonomicznych. Rolnik musi zacząć przeliczać czas na pieniądze. Żeby oszczędzić rolnikowi kosztów szukania usług i towarów, czyli utraty pieniędzy i czasu, myślimy o tym, by przy pomocy Internetu dostawał się do wiadomości o stanach magazynów i zapasów. Chcemy żeby na "kliknięcie" miał zamawiany towar dostarczany do domu. To nie jest sfera marzeń, bo tak funkcjonują gospodarstwa w wielu krajach Europy.
Czy uroczyste otwarcie biura w Brukseli miało między innymi na celu przyjrzenie się jak w tych nowych realiach funkcjonują europejskie organizacje rolnicze?
Podglądaliśmy działanie europejskich organizacji rolniczych już od dość dawna. To zresztą między innymi zrodziło decyzję o otwarciu biura, o podjęciu prac edukacyjnych, o programach internetowych, które budujemy, o wielu przedsięwzięciach czekających nas w najbliższych latach. Myślę, że odkryliśmy mechanizm funkcjonowania europejskich organizacji i sprawnie się do niego dopasowujemy. Sądzę, że uchylone są drzwi do Europy i nikt ich nam już nie zamknie. Ale my musimy czuwać na miejscu, bo Unia Europejska to wielki obszar demokratycznych decyzji. Jeśli nie będzie odpowiedniego naporu i lobowania naszych interesów, to nie będziemy widoczni i reprezentowani. Wszyscy musimy to zrozumieć i konsekwentnie realizować swoje cele, szczególnie w przeddzień akcesji.
Dziękuję za rozmowę