Protesty obrońców zwierząt wywołało nowe rozporządzenie władz włoskiego regionu Liguria, które wraz z rozpoczęciem sezonu łowieckiego wprowadziły kary do 400 euro dla tych, którzy będą umyślnie przeszkadzać myśliwym w polowaniu.
Od niedzieli we Włoszech na łowy rusza 700 tysięcy myśliwych. Sezon w kraju potrwa do końca stycznia. Jego początek mija pod znakiem polemiki wokół rozporządzenia centroprawicowych władz Ligurii, na mocy którego osobom umyślnie zakłócającym lub przerywającym polowania grozi kara od 100 do 400 euro.
Przepis dotyczy przede wszystkim tych, którzy będą protestować przeciwko polowaniom i w różny sposób je blokować.
To przepisy niczym z Dzikiego Zachodu, kolejny prezent dla lobby myśliwych - mówią lokalni politycy opozycyjnego Ruchu Pięciu Gwiazd, którzy w radzie regionalnej w mniejszości głosowali przeciwko nowym przepisom. Zwracają uwagę na to, że prace w sejmiku regionalnym nad nimi trwały w błyskawicznym tempie tak, aby weszły w życie wraz z rozpoczęciem sezonu łowieckiego.
Protestują organizacje ekologów i obrońców zwierząt argumentując, że przepisy uchwalone w Genui łamią konstytucyjne prawo swobody wypowiedzi.
"Władze regionu naruszają prawo do manifestowania wprowadzając zakaz protestów przeciwko polowaniom" - oświadczyło stowarzyszenie obrońców praw zwierząt LAV, cytowane przez niedzielną prasę.
Według przeciwników przepisów każdy, kto będzie chciał bronić swego terenu oraz swej rodziny przed niebezpieczną - jak się podkreśla - obecnością myśliwych, może zostać przez nich oskarżony o zakłócanie polowania.
(PAP)