Weszliśmy w epokę żądnych władzy i lekkomyślnych przywódców, a prezydent USA Donald Trump jest jednym z nich; rozumie on jednak coś, o czym zapomnieli pozostali liderzy: że USA mogą karać innych - czytamy w poniedziałkowym komentarzu w "Washington Post".
Czołowy publicysta "WP" Jackson Diehl pisze, że trwa obecnie era "żądnych władzy, lekkomyślnych i obłąkanych przywódców", wśród których jest też Trump. "Jest on częścią tej globalnej kasty, ale prawdopodobnie nie jest jej najniebezpieczniejszym członkiem" - czytamy.
Zdaniem Diehla "obecnie trwa epoka, w której nadęci przywódcy państw o dużym i średnim znaczeniu, od Chin i Rosję po Turcję i Arabię Saudyjską, łamią normy i starają się narzucić swój dyktat nie tylko w swym kraju, lecz także poza jego granicami". "Przeprowadzają cyberataki i prześladują w zachodnich stolicach wydalonych dysydentów. Wywołują kosztowne i niemożliwe do wygrania wojny" - pisze komentator "WP". Według niego "są do tego zdolni po części dlatego, że siła, która ich powstrzymywała - Stany Zjednoczone - wycofała się z globalnego przywództwa".
Wśród takich przywódców publicysta wymienia następcę tronu Arabii Saudyjskiej Muhammada ibn Salmana, prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, prezydenta Egiptu Abd el-Fataha es-Sisiego, przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Una oraz prezydentów Chin i Rosji, Xi Jinpinga i Władimira Putina.
Diehl przypomina, że Chiny m.in. "właściwie przejęły kontrolę nad Morzem Południowochińskim, (...) Putin najechał Gruzję i Ukrainę" oraz zamordował przeciwników swego reżimu m.in. w Wielkiej Brytanii. "Xi i Putin wyraźnie przekalkulowali, że Stany Zjednoczone ich nie powstrzymają oraz że zniosą każdą kolejną karę. W dużej mierze udowodnili, że mają rację - dlatego też Erdogan, Muhammad, Sisi i inni zostali zachęceni do ich naśladowania" - czytamy.
Można za to - zdaniem komentatora "WP" - uznać za dobrą wiadomość, że "każdy z tych lekkomyślnych przywódców płaci za swoje zachowanie jakąś cenę". Wymienia tu m.in. zapaść tureckiej waluty czy spadek popularności Putina wśród Rosjan ze względu na odczuwane w kraju sankcje. "Żadnego z autokratów nie udało się jednak wystraszyć" - czytamy.
Dlatego, według publicysty, "trudno nie popierać trwającej kampanii Trumpa w celu zastraszenia Erdogana w sferze handlu (cłami - PAP) i innymi sankcjami", mimo że "cła to kiepskie narzędzie, a fakt, że Trump skupia się tylko na jednym z 20 uwięzionych (w Turcji) Amerykanów, chrześcijańskim misjonarzu (Andrew Brunsonie), jest niesmaczny".
"Ale Trump rozumie coś, o czym Erdogan i kilku innych przywódców ewidentnie zapomniało: Stany Zjednoczone wciąż są zdolne narzucać mordercze kary na reżimy, które bez skrupułów rzucają im wyzwanie. Nieco szersze wykorzystanie tej karty przetargowej wobec pokolenia niezrównoważonych przywódców może ocalić świat przed licznymi problemami w przyszłości" - konkluduje Jackson Diehl. (PAP)