Twórzcie grupy producenckie – można było usłyszeć na POLAGRZE FOOD podczas dyskusji poświęconej produktom tradycyjnym i regionalnym. Mimo wszystkich trudności, które zainteresowani mogą na tej drodze napotkać, jest to krok w dobrym kierunku – przekonywali gospodarze seminarium.
Dyskusję zorganizowali: MTP, Stowarzyszenie Naukowo-Techniczne Inżynierów i Techników Przemysłu Spożywczego i redakcja „Przemysłu Spożywczego”.
Dyskutantów interesowały nie tylko procedury i techniki rejestracji wyrobów, ale także to, jakie produkty i w jakich warunkach mogą korzystać z tej szczególnej pozycji na europejskim rynku żywnościowym, jaką daje status wyrobu regionalnego lub tradycyjnego. Organizatorzy przekonywali, że ta forma ochrony i promocji, wymyślona przed laty przez pragmatycznych Francuzów może dobrze przysłużyć się gospodarkom nowych członków Wspólnoty.
Uczestnicy seminarium mieli sporo pytań i obaw, jako, że sposoby interpretacji unijnego prawa budzą wiele wątpliwości – także w dawnej starej 15 gdzie firmy produkujące wyroby regionalne i tradycyjne mają najczęściej długą tradycję. Trudniej jest w nowych krajach UE, gdzie zasady trzeba budować od nowa. Szczególnie dotyczy to byłego bloku wschodniego, gdzie większość firm i receptur na ich wyroby powstała po roku 1989.
Emocje budził sposób klasyfikowania wyrobów, np. kiełbasy krakowskiej – czy to wyrób tradycyjny – z uwagi na recepturę, czy też regionalny – ze względu na nazwę. Dyskutanci reprezentowali w tej kwestii mocno rozbieżne stanowiska, za każdym razem powołując się na przepisy wspólnotowego prawa. Już ten jeden przykład pozwala przewidywać, że dochodzenie do szczegółowych może być żmudne i długotrwałe.
Polskich producentów interesowały też inne kwestie – jak, np. wyznaczać granice regionów, zwłaszcza, że nie muszą one pokrywać się z granicami państw. Albo to, czy produkt musi powstawać na terenie regionu całkowicie, czy dopuszczalne są. np. niektóre składniki z zewnętrz. No, i oczywiście, jak długa musi być tradycją, by mogła za takową uchodzić.
W praktyce problemem okazują się np. działania Sanepidu – według przedsiębiorców, traktuje on wszystkich jednakowo nie zważając na wyjątkowy, z punktu widzenia norm UE, charakter produkcji. Organizatorzy seminarium ze SITSPOŻ doradzają, by jako lekarstwo na ten problem precyzyjnie spisywać procedurę powstawania wyrobu – by było jasne, co, kiedy i jak władze sanitarne powinny kontrolować.
Organizatorzy zapowiadają, że w ciągu roku opracują system znaków towarowych, zgodny w wymogami UE, który pomoże promować produkty regionalne i tradycyjne powstające w Polsce, a sprzedawane na całym obszarze Wspólnoty.