Procesje konne, łączące dziś kilkusetletnią religijną tradycję modlitwy o urodzaj i dobre plony, z formą wielkanocnej zabawy i prezentacją lokalnego folkloru, zorganizowano w wielkanocny poniedziałek w kilku wsiach na ziemi raciborskiej i gliwickiej.
Zwyczaj konnych procesji wielkanocnych, zwany też od niemieckiego słowa reiten (jeździć konno) rajtowaniem, zachował się głównie w zachodniej części woj. śląskiego. Korzeni tej tradycji etnografowie upatrują w germańskim zwyczaju Osterritt, czyli wielkanocnej "jazdy za Panem Bogiem" czy morawskim "chodzeniu za Bogiem" - wychodzeniu z domu, aby spotkać się ze Zmartwychwstałym i zamanifestować radość.
Zwyczaj o kilkuwiekowej tradycji do dziś kultywowany jest w okolicach Raciborza - w Bieńkowicach, Pietrowicach Wielkich, Raciborzu-Sudole i Zawadzie Książęcej, a także w dzielnicy Gliwic - Ostropie. Od kilku lat reaktywowana procesja odbywa się także w gminie Pilchowice niedaleko Gliwic – między wsiami Żernica i Nieborowice. Podobne procesje organizowane są również na Śląsku Opolskim.
W Raciborzu-Sudole procesja wyruszyła w poniedziałek spod kościoła Matki Bożej Różańcowej; na jej zakończenie, późnym popołudniem, zaplanowano pokazowy przejazd jeźdźców i bryczek. W Pietrowicach Wielkich celem prowadzonych przez księdza jeźdźców jest pątniczy kościółek św. Krzyża, gdzie odbywa się nabożeństwo błagalne. Po objeździe pól zaplanowano uroczystą paradę koni i konny festyn wielkanocny na miejscowym boisku.
W Bieńkowicach częścią procesji są uroczyste nieszpory, a także wyścigi konne. W Zawadzie Książęcej procesja objeżdża trzy wioski; przy każdej przydrożnej kapliczce i krzyżu jeźdźcy zatrzymają się na modlitwę i śpiew. Również tam zaplanowano wyścigi konne, a na zakończenie spotkanie w świetlicy miejscowej remizy przy kawie i cieście.
Zgodnie z tradycją gospodarze, wspomagani przez miłośników jeździectwa skupionych np. w klubach jazdy konnej, w wielkanocny poniedziałek objeżdżają pola, prosząc Zmartwychwstałego Jezusa o urodzaj i dobre plony. Od kilku lat procesje przyciągają wielu widzów i turystów, nie zatracają jednak swojego pierwotnego, religijnego charakteru – dla jednych jest to tradycyjna manifestacja religijności, dla innych bardziej folklorystyczny zwyczaj.
Tradycje konnych procesji wielkanocnych niektórzy etnografowie i historycy wywodzą z czasów frankońskich. Zwyczaj miały przejąć plemiona germańskie, a z czasem pochody nabrały religijnego znaczenia. Według ekspertów, śląskie konne procesje to ciekawy przykład żywej i ważnej dla miejscowej ludności tradycji, która przetrwała przez wieki w niezmienionym kształcie.
O tym, że uczestnicy procesji poruszają się konno, mógł zadecydować kult św. Jerzego. W dniu tego świętego gospodarze udawali się kiedyś konno do proboszcza, po błogosławieństwo dla zwierząt na trud prac polowych. Ponieważ wspomnienie św. Jerzego przypada w pobliżu Wielkanocy - przeniesiono ów zwyczaj na wielkanocny poniedziałek.
Najstarsze źródło dotyczące procesji w Ostropie – dziś dzielnicy Gliwic - to zapis w kronice parafialnej sprzed trzystu lat. W 1711 r. wspominano, że procesja konna jest tam praktykowana "od niepamiętnych czasów". Podania głoszą, że zwyczaj konnych procesji przywędrował na Śląsk zapewne w czasach kolonizacji z Bawarii, gdzie - obok Tyrolu czy Szwajcarii - nadal jest kultywowany.
W powiecie raciborskim procesje konne to niejedyna ciekawa wielkanocna tradycja, charakterystyczna dla tego terenu. W Wielki Czwartek, kiedy milkną kościelne dzwony, tamtejsi chłopcy z kołatkami lub tzw. tragaczykami obchodzą wieś, otrzymując od gospodarzy podarki, np. słodycze, owoce czy drobne pieniądze. Takie grupy można spotkać w kilku miejscowościach powiatu, m.in. w Bolesławiu, Borucinie, Owsiszczach, a także w Raciborzu-Sudole, od Wielkiego Czwartku aż do Wielkiej Soboty.
Marek Błoński (PAP)