W 2017 r. ogłoszono o 25 proc. więcej upadłości konsumenckich niż w 2016 r. i aż o 162 proc. więcej niż w 2015. Zdaniem ekspertów, to ciągle za mało – podaje poniedziałkowy "Puls Biznesu".
W ubiegłym roku sądy ogłosiły bankructwa 5,5 tys. obywateli, czyli o 1,1 tys. więcej niż w 2016 r. i o 3,4 tys. więcej niż w 2015 r.
W 2017 r. najczęściej w upadłość uciekali przed wierzycielami mieszkańcy woj. mazowieckiego (20 proc.), śląskiego (13 proc.) i małopolskiego (8,5 proc.). Najmłodszy bankrut miał 7, a najstarszy 89 lat. Średnia wieku to 49 lat, a najwięcej upadłości dotyczyło osób w wieku 40-49 lat (1/4 ogółu). Częściej bankrutowały kobiety (55 proc.) niż mężczyźni.
Jak czytamy w gazecie, mimo że wyraźnie zwiększa się fala konsumenckich upadłości, to zdaniem Jarosława Nawrotka, prezesa Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej (COIG), jest ich ciągle... zbyt mało. - Jestem zaskoczony tak małym wzrostem tych upadłości w 2017 r. Przyrastają one w zbyt wolnym tempie. Mimo że regulacje ułatwiające konsumenckie bankructwa funkcjonują już 3 lata, nadal zbyt mata jest w społeczeństwie wiedza o ich dobroczynnym wpływie na osoby zapętlone w spirali zadłużenia - mówi Nawrotek w rozmowie z "Pulsem Biznesu".
Jak zauważa autor artykułu, Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało niedawno, że zamierza zliberalizować regulacje dotyczące upadłości konsumenckiej.
(PAP)