PSL obawia się, że umowa o wolnym handlu pomiędzy UE a Kanadą (CETA), to stworzenie furtki dla żywności genetycznie modyfikowanej. Obawiamy się, że wiele szkodliwych produktów z Kanady trafi do Polski - podkreślił we wtorek Mirosław Maliszewski (PSL).
CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) proponuje zniesienie niemal wszystkich ceł i barier pozataryfowych oraz liberalizację handlu usługami między Unią Europejską a Kanadą. Negocjacje w tej sprawie trwały pięć lat i zakończyły się we wrześniu 2014 roku. Porozumienie ma być zawarte w październiku podczas szczytu UE-Kanada.
"Polskie Stronnictwo Ludowe mówi stanowcze nie, mówi stanowcze nie rządowi" - podkreślił na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie rzecznik ludowców Jakub Stefaniak. "Apelujemy by nie wymachiwali szabelką, tak jak to robią tutaj w Polsce, tylko żeby postawili się na forum Unii Europejskiej i nie zgodzili się na to, żeby ta żywność trafiała do Polski" - dodał.
Według Maliszewskiego "jeżeli rząd nie ma odwagi odmówić, jeżeli prowadzi politykę wobec UE na kolanach" to niech tę decyzję zostawi polskiemu parlamentowi. "My jako posłowie będziemy wiedzieli, co z tą umową zrobić" - podkreślił.
Poseł ocenił, że CETA wydaje się być bardzo niekorzystna dla polskiej gospodarki, a szczególnie dla polskiego rolnictwa. "Ta umowa stwarza wiele zagrożeń, chociaż mówi się, że może być szansą. Jeżeli tak, to dla jakichś wielkich korporacji, zwłaszcza tych za oceanem" - przekonywał Maliszewski.
"Wiele praktyk międzynarodowych pokazuje, że tego typu umowy, a szczególnie ta umowa i idąca dalej w konsekwencjach umowa TTIP ze Stanami Zjednoczonymi, może spowodować, że europejskie, tradycyjne, rodzinne rolnictwo przegra z wielkim farmerskim, dotowanym przez administrację publiczną rolnictwem amerykańskim, czy kanadyjskim" - zauważył poseł.
Maliszewski podkreślił, że ludowcy obawiają się, że nie tylko nasze produkty nie będą wpływały na rynek Ameryki Północne. "Ale wprost obawiamy się, że wiele produktów z tamtej strony, szkodliwych, potencjalnie szkodliwych, takich które u nas są nieakceptowane trafi na rynek europejski" - podkreślił polityk.
Jego zdaniem CETA to "stworzenie furtki dla żywności genetycznie modyfikowanej, dla GMO, która - jeżeli się nic nie zmieni - będzie mogła dość swobodnie wkraczać w obszar celny UE, również Polski".
"Mamy prawo przypuszczać, że żywność produkowana przy dużym użyciu chemii - czego w Europie i Polsce nie ma - również będzie mogła trafiać na nasz rynek, ponieważ będzie ona tańsza ze względu na charakter tamtejszego rolnictwa, będzie wypierała polską żywność” - dodał poseł PSL.
Na początku lipca Komisja Europejska formalnie zaproponowała państwom członkowskim podpisanie CETA. Gdy tak się stanie i porozumienie zostanie przegłosowane przez Parlament Europejski, będzie ono mogło wejść tymczasowo w życie. Ostateczna decyzja należeć będzie jednak do parlamentów narodowych. Przewiduje się, że proces ratyfikacji we wszystkich państwach UE potrwa 2-3 lata.
Tymczasowe stosowanie umowy dotyczyć ma tylko relacji handlowych. Do czasu zatwierdzenia przez wszystkie kraje członkowskie zawieszona będzie inwestycyjna część umowy.
Obecnie to tymczasowe stosowanie CETA przed ratyfikacją przez państwa członkowskie budzi największy sprzeciw organizacji społecznych i branżowych w krajach UE.
(PAP)