Resort rolnictwa zaproponował przesunięcie obowiązywania zakazu stosowania pasz genetycznie modyfikowanych o kolejne dwa lata do 1 stycznia 2021 roku. Projekt noweli został przekazany w październiku do Stałego Komitetu Rady Ministrów.
Wcześniej, w marcu tego roku, do prac rządowych trafił projekt przygotowany jeszcze przez poprzedniego ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, który zakładał przedłużenie tego moratorium do 1 stycznia 2024 r. Obecny minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski uznał, że termin ten trzeba skrócić i przyspieszyć prace nad pozyskaniem krajowego białka, którym ma być zastępowana śruta sojowa genetycznie modyfikowana.
W ustawie o paszach z 2006 r. wpisano zakaz karmienia zwierząt paszami genetycznie modyfikowanymi, do takich należy soja GMO, którą Polska sprowadza z Ameryki Południowej. W praktyce okazało się, że soi, która - jak dotąd - najlepiej nadaje się do karmienia zwierząt, nie można całkowicie zastąpić rodzimymi roślinami białkowymi. Dlatego wprowadzenie zakazu kilkukrotnie przesuwano.
"Ponadto w ramach ograniczania stosowania w żywieniu zwierząt białka GM, a co za tym idzie zmniejszania krajowego deficytu białka paszowego w projekcie ustawy dodany został art. 15 ust. 6 dający możliwość określenia kierunków ograniczenia deficytu białka" - napisano w piśmie przekazanym przez resort rolnictwa do sekretarza Stałego Komitetu Rady Ministrów Mariusza Skowrońskiego.
Do projektu nowelizacji ustawy o paszach załączony został "Plan (...) w sprawie krajowych źródeł białka oraz zminimalizowania deficytu białka paszowego w żywieniu zwierząt".
W dokumencie tym czytamy: "Można przyjąć, że co najmniej 95 proc. wykorzystywanej w przemyśle paszowym śruty sojowej pochodzi z nasion soi zmodyfikowanej genetycznie, w związku tym można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że ponad 95 proc. produkowanych i sprzedawanych mieszanek paszowych przemysłowych dla drobiu, trzody chlewnej stanowią mieszanki oparte na modyfikowanym białku".
Sprzedaż pasz przemysłowych opartych na genetycznie modyfikowanej śrucie sojowej w latach 2011-2017 kształtowała się na poziomie 7,0-9,6 mln ton, a nie GMO wyniosła ok. 0,7-1,2 mln ton.
Bezpieczeństwo żywnościowe obejmujące dostępność białka roślinnego jest celem nadrzędnym polityki gospodarczej każdego kraju, stąd potrzeba zapewnienia zróżnicowanych i pewnych źródeł jego pozyskiwania.
Według szacunków Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej udział śruty sojowej w pokryciu zapotrzebowania na białko paszowe w Polsce wynosi ok. 62 proc., 23 proc. białka pochodzi z komponentów rzepakowych, ok. 7,5 proc. ze śruty słonecznikowej, a tylko 6,5 proc. stanowi białko nasion roślin strączkowych.
"Istnieją realne możliwości ograniczenia stosowania śruty sojowej poprzez częściowe jej zastępowanie białkiem paszowym z krajowych źródeł. Do najważniejszych należą produkty rzepakowe, soja non GM, nasiona roślin strączkowych oraz inne materiały paszowe wymienione w katalogu materiałów paszowych, w tym np. suszone wywary zbożowe" - napisano w dokumencie.
Rozważane jest ponadto wykorzystanie nowego źródła pełnowartościowego białka, tj. z owadów. Trwają prace nad jego pozyskiwaniem.
Ministerstwo rolnictwa wskazuje w uzasadnieniu do projektu, że dążenie do ograniczenia czy rezygnacji ze stosowania śruty sojowej GM w żywieniu zwierząt wymaga odpowiedniego czasu z uwagi na konieczność podjęcia działań na rzecz wykorzystania innych źródeł białka oraz zminimalizowania negatywnych skutków wprowadzenia zakazu stosowania GMO w paszach w celu zachowania konkurencyjności polskiego rolnictwa.
"Obecnie, całkowite uniezależnienie się Polski od importu śruty sojowej genetycznie modyfikowanej byłoby możliwe jedynie poprzez jej całkowite zastąpienie śrutą sojową niemodyfikowaną genetycznie. Rozwiązanie to ze względu na swoje konsekwencje jest jednak nierealne" - zaznaczono w dokumencie.
Istotnym czynnikiem jest też cena, śruta rzepakowa jest droższa od sojowej, a to wpływa na koszty produkcji i konkurencyjność polskiego rolnictwa
"Finalnie można spodziewać się zatem wzrostu cen żywności produkowanej w kraju. Dysproporcja cenowa między krajowymi produktami, a tymi produkowanymi na bazie surowców genetycznie modyfikowanych za granicą, mogłaby się również przyczynić do zwiększenia importu tańszego mięsa ze zwierząt hodowlanych przy użyciu pasz GM" - czytamy w "Planie (...) w sprawie krajowych źródeł białka oraz zminimalizowania deficytu białka paszowego w żywieniu zwierząt".
Anna Wysoczańska (PAP)