Japończycy nie są już najbardziej pracowitym narodem świata - pracują tyle samo co Amerykanie czyli ok. 1825 godzin rocznie. To mniej niż np. w Czechach, na Słowacji i w Grecji - wynika z raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy.
Z publikowanego w Genewie raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP)
wynika, że wydarzenia 11 września 2001 roku miały wyraźny wpływ na rynek pracy
na całym świecie. Wywołane terrorystycznymi atakami spowolnienie rozwoju
gospodarek przy równoczesnym nieustającym wzroście efektywności pracy sprawiło,
że pracy jest coraz mniej. Według MOP nie oznacza to bynajmniej, że rośnie
bezrobocie - np. w krajach UE miejsc pracy powoli, ale wciąż przybywa. Skraca
się jednak czas jaki poświęcamy na pracę. I tak np. statystyczny Francuz w 2000
roku pracował przez 1587 godzin, a dwa lata później już tylko 1545. Spadek czasu
poświęcanego na zarabianie pieniędzy jest zauważalny w niemal wszystkich krajach
uprzemysłowionych. W Stanach Zjednoczonych między 2000 a 2002 rokiem spadł on
1834 godzin rocznie do 1825. Niemal tyle samo wynosi on obecnie w Japonii,
której mieszkańcy w poprzednich dziesięcioleciach byli rekordzistami
pracowitości. Teraz tytuł "tytanów pracy" należy się Koreańczykom, którzy w 2001
roku spędzili w robocie aż 2447 godzin. Najwięcej wolnego czasu mają zaś
Holendrzy - każdy z nich w 2002 roku przepracował zaledwie 1340 godzin. Na
naszym kontynencie najwięcej pracują Czesi, Słowacy i Grecy, którzy spędzają w
miejscu swojego zatrudnienia odpowiednio 1980, 1978 i 1934 godzin
rocznie.
Ile pracuje statystyczny Polak nie wiadomo - nasz kraj, jako
jeden z nielicznych w Europie, nie przekazał MOP odpowiednich
statystyk.
Spadek czasu pracy jest jedną z konsekwencji nieustannego
wzrostu jej efektywności. W ciągu ostatnich 7 lat rosła ona średnio o 2,2 proc.
rocznie w Stanach Zjednoczonych, o 1,2 proc. w krajach UE i o 1,1 proc. w
Japonii. Wartość rocznej pracy statystycznego Amerykanina wyniosła, w 2002 roku,
60728 dolarów, statystycznego Francuza ponad 52 tys., a Polaka 20675 dolarów.
Biorąc pod uwagę różnice w czasie pracy okazuje się, że najbardziej wydajni są
Norwegowie - każdy z nich w godzinę "produkuje" 38 dolarów, godzina Francuza
warta jest 34 dolary, a Amerykanina 32. Wartość godzinnej pracy Polaka to 10,2
dolara. W porównaniu z innymi nacjami to niewiele, ale warto pamiętać, że i tak
o ponad 80 proc. więcej niż w 1980 roku.