We wrześniu liczba miejsc pracy zwiększyła się o 4,5 tys., dzięki czemu zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło do 4 mln 685,5 tys. - podał w czwartek GUS.
Jeśli jednak porównać ten wrzesień z wrześniem ubiegłego roku, to okaże się,
że mieliśmy spadek zatrudnienia o 0,6 proc. Taka sytuacja trwa już pięć lat.
Zdaniem analityków przyrost miejsc pracy w ujęciu rocznym nie pojawia się
dlatego, że inwestycje w gospodarce wciąż kuleją. Wysoki wzrost PKB zawdzięczamy
nie inwestycjom, lecz większej wydajności pracy.
- Sytuacja powoli się
poprawia, ale wzrostu zatrudnienia w ujęciu rocznym nie zobaczymy na pewno przez
jeszcze kilka kolejnych miesięcy - uważa Katarzyna Zajdel-Kurowska,
ekonomistka Banku Handlowego.
A ponieważ o pracę jest trudno, stopa
bezrobocia jest wciąż wysoka, to pracownikom nie udaje się wynegocjować
znaczących podwyżek. We wrześniu przeciętne wynagrodzenie wyniosło 2439,59 zł i
było o 3,7 proc. wyższe niż przed rokiem. Ale co nam po tym wzroście, skoro
został on zjedzony przez inflację (4,4 proc.).
Wrzesień był kolejnym
miesiącem spadku puli pieniędzy, którą pracodawcy przeznaczają na wynagrodzenia
- to łączny efekt niższego zatrudnienia i spadku płacy realnej. To oznacza, że
za te pieniądze kupimy mniej towarów, co powinno dodatkowo wpłynąć na
ograniczanie inflacji w przyszłości. Zapewne weźmie to pod uwagę Rada Polityki
Pieniężnej podczas swojego październikowego posiedzenia.