Analiza skutków porozumienia handlowego między UE a USA z lipca 2025
Nowe porozumienie między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi przewiduje m.in.:
ujednolicenie ceł na poziomie 15% dla większości produktów eksportowanych z UE do USA,
zniesienie ceł („zero za zero”) na strategiczne towary – w tym wybrane produkty rolne,
zwiększoną współpracę energetyczną (import amerykańskiego LNG, ropy, paliw jądrowych),
strategiczną współpracę w zakresie surowców krytycznych i półprzewodników.
Rolnictwo nie jest głównym beneficjentem tego porozumienia – ale też nie zostało całkiem pominięte. Pojawia się w kontekście tzw. „wybranych produktów rolnych” objętych zerową stawką celną oraz w tle negocjacji z MERCOSUR i Ukrainą.
➤ Nowe rynki zbytu dla wybranych produktów rolno-spożywczych
Jeśli Polska znajdzie się na liście beneficjentów w zakresie np. przetworzonych warzyw, mięsa drobiowego, produktów mlecznych czy jabłek – może otworzyć się realna szansa na zwiększenie eksportu do USA.
➤ Możliwość skorzystania z efektu skali i konkurencyjności cenowej
Polska – jako kraj o niższych kosztach produkcji niż np. Niemcy czy Francja – może wykorzystać nowe warunki do ekspansji w segmentach, gdzie liczy się cena (np. pasze, koncentraty, mrożonki, przetwory zbożowe).
➤ Dywersyfikacja eksportu
W obliczu niestabilnych relacji z krajami arabskimi i ograniczeń w handlu z Rosją, USA mogą stać się alternatywnym kierunkiem eksportowym – szczególnie dla małych i średnich eksporterów.
➤ Konkurencja ze strony rolnictwa amerykańskiego
Rolnictwo USA, znane z tańszej produkcji, mniejszej biurokracji i silnych dopłat federalnych, może zalać europejski rynek niektórymi produktami rolnymi. Dla Polski oznacza to presję cenową np. na rynku kukurydzy, wołowiny, soi czy pasz białkowych.
➤ Bruksela liberalizuje dostęp do rynku UE dla zewnętrznych dostawców
Nie tylko USA, ale i MERCOSUR oraz Ukraina mają być „nowymi filarami strategicznej współpracy handlowej UE”. W praktyce oznacza to stopniowe wypychanie producentów z krajów UE z ich własnego rynku – najpierw z eksportu, potem z handlu detalicznego.
➤ Zielony Ład nadal w mocy – asymetria reguł gry
Podczas gdy UE nakłada na swoich rolników coraz bardziej restrykcyjne wymogi środowiskowe (np. ograniczenia nawozowe, obowiązkowy ugór, zakaz stosowania określonych środków ochrony roślin), rolnicy z USA czy Ameryki Południowej takich ograniczeń nie mają. W efekcie powstaje systemowa nierówność konkurencyjna.
➤ Ryzyko marginalizacji rolnictwa w polityce przemysłowej UE
Nowa umowa mówi wiele o półprzewodnikach, chipach AI, energii jądrowej i surowcach – ale bardzo mało o żywności i bezpieczeństwie żywnościowym. Rolnictwo przestaje być traktowane jako strategiczny sektor. To niepokojące.
Ministerstwo Rolnictwa i dyplomacja gospodarcza powinny wskazać konkretne produkty (np. jabłka, sery, zboża, przetwory warzywne), które mogłyby skorzystać z uproszczonych zasad eksportu do USA. Bruksela będzie rozszerzać listę – trzeba działać już teraz.
Nie może być tak, że europejscy rolnicy są objęci ostrymi regulacjami środowiskowymi, a produkty z USA, Ukrainy czy Argentyny trafiają na rynek bez żadnych norm jakościowych czy śladu węglowego.
Zamiast konkurować ceną na rynku globalnym, Polska powinna promować eksport gotowych produktów – marek własnych, przetworów, żywności ekologicznej – gdzie cena nie jest jedynym kryterium.
Polska może (i powinna) wykorzystać dopuszczalne mechanizmy ochrony – np. znaki jakości, normy sanitarne, promocję produktów lokalnych – aby nie dopuścić do zdominowania rynku przez towary z zewnątrz.
Porozumienie z USA to szansa – ale i ostrzeżenie. Polska gospodarka rolna musi zdecydować: czy chce być tylko tanim zapleczem dla wielkich rynków, czy pełnoprawnym graczem z własną agendą eksportową.
Nie wystarczy przyklaskiwać decyzjom Brukseli – trzeba aktywnie kształtować kierunek, w jakim pójdzie rolnictwo w Europie Środkowo-Wschodniej. Bo jeśli tego nie zrobimy – zrobi to ktoś inny. Za nas. I niekoniecznie z korzyścią dla polskich rolników.
autor Marek Kozak źródło: ppr.pl