Jak pokazują statystyki, w dalszym ciągu Polacy nic sobie z tego nie robią, a umiejętność pływania nie jest naszą najmocniejszą stroną.
Każdy z nas zna ten cudowny stan. Wolny weekend, piękna pogoda i oddalona o kilka kilometrów plaża. Do tego dochodzą niestrzeżone kąpieliska, wygłupy na środku jeziora i zimny alkohol na podkręcenie humoru. No i najważniejsze – przeświadczenie, że na pewno nic się nie stanie. To wszystko pokazuje, że Polacy w dalszym ciągu nie czują zagrożenia związanego z plażowaniem. Nie wspominając, że dalej nie potrafią i nie chcą nauczyć się pływać. A przecież wiek nie przekreśla ich szans na zdobycie tej umiejętności .
Z tym pływaniem jest trochę lepiej u naszego młodszego pokolenia. Zdarza się, że to dzieci reagują w sytuacjach kryzysowych i to im nie raz zawdzięcza się odwagę, brawurę, oraz spokój umysłu. Jednak w finalnym podsumowaniu wciąż nie możemy napisać, że potrafimy pływać. Z czego to wynika i dlaczego tak się dzieje?
Miłość oraz respekt do wody najlepiej zaszczepić już w najmłodszych dzieciach. Dziecko ufa wodzie, lubi tam spędzać czas, a nauka obcowania z nią nie jest dla niego przykrym obowiązkiem. Dlaczego więc rodzice dalej się bronią przed wysłaniem dziecka na zajęcia z pływania? Na pierwszym miejscu stawiają kwestie finansowe, na drugim brak czasu, a na trzecim sporą odległość do basenu. Ale czy realnie myśląc, jest to naprawdę ważny powód? Kwestię finansowe można zawsze rozwiązać. Wystarczy zapisać dziecko na zajęcia grupowe albo podpytać w szkole, do której uczęszcza bądź w urzędzie miasta, czy nie ma dofinansowania do zajęć na basenie. Na basen wystarczy pojechać raz w tygodniu, więc tutaj czas oraz odległość nie powinny stanowić problemu. Młodsze dziecko nie jest jeszcze obarczone natłokiem obowiązków i dodatkowych zajęć szkolnych, więc ucząc się pływać, nie będzie zmęczone. W tym przypadku im wcześniej, tym lepiej sprawdzi się idealnie. Dla starszego dziecka nauka pływania może być kolejnym obowiązkiem, więc cały ten proces może się wydłużyć i nie być przyjemny ani dla dziecka, ani dla rodzica. I nie wynika to tutaj z niechęci do wody czy do instruktora, tylko z kolejnego obowiązku w i tak już zapełnionym kalendarzu. Starsi duchem uważają to natomiast za obciach, że w tak późnym wieku się za to zabrali, a instruktor jest niekiedy młodszy od nich.
Nie ma reguły wiekowej, która uchroni nas od zagrożeń nad wodą. Najmłodsi często uciekają nam od brzegu, bawiąc się w nie do końca przemyślany sposób. Nastolatkowie żyjący w dobie smartfonów są w stanie zrobić wszystko dla popularności. Skoki ze skarp na główkę, niestrzeżone kąpieliska, wypływanie na środek jeziora, zabawy w kto wytrzyma pod wodą najdłużej – nie stanowi to dla nich żadnego problemu, o ile like na Instagramie będą się zgadzać. Jednak prym wiedzie nadal to najstarsze pokolenie. Właśnie to, które powinno dawać przykład najmłodszym.
W Krakowie, 8 lipca nad ranem, po nocnej imprezie do domu wraca 40-latka ze starszym kolegą. Lądują przy Wiśle, a pewna siebie kobieta postanawia popływać. To kwestia chwili, kiedy znajduje się pod wodą. W Brześciu Kujawskim, 24 czerwca, młody 31-letni mężczyzna, wybierając się na niestrzeżone kąpielisko, traci życie, 23-latek, nie zachowując odpowiedniej ostrożności, tonie w morzu w Ustce. Takie historie słyszymy codziennie. Można by było ich uniknąć, gdyby człowiek dostosował się do paru ważnych zasad : zero alkoholu, rozwaga i umiejętność pływania. Warto więc odrzucić na bok wstyd przed późniejszą nauką pływania, odmówić kolejnego piwa i nie udawać bohatera.
Od niedawna, dzięki współpracy OSIRÓW ze stowarzyszeniami i klubami sportowymi, w Warszawie organizowane są zajęcia dla dzieci już w wieku przedszkolnym, ale również osób dorosłych i osób z niepełnosprawnościami. Warto skorzystać z tego dobrodziejstwa, bo jak mawiają: na naukę, nawet pływania, nigdy nie jest za późno. A poza tym w zdrowym ciele zdrowy duch.
Newseria Lifestyle