Za Odrą odnotowano podwyżki na małej (ISW) i dużej giełdzie (VEZG). Cena na niemieckim parkiecie wzrosła aż o 8 centów do poziomu 1,54 Euro, co w przeliczeniu na polską walutę daje 6,98zł. Wynik ten zadowolił hodowców.
W Polsce również ceny poszły do góry, w dodatku wyżej niż na Zachodzie. W zeszłym tygodniu maksymalne ceny plasowały się w okolicach 6,70 zł/kg, natomiast w tym tygodniu odbiorcy płacą nawet około 7,40zł/kg w klasie E. To wzrost o 70 groszy. Stawka ta mówi nam przede wszystkim o jednym - świń na rynku brakuje, a kupujący są gotowi płacić więcej by realizować zamówienia z odmrażanej gałęzi gospodarki jakim jest sektor hotelarsko - gastronomiczny (HoReCa).
Ponadto, pogoda sprzyjająca spotkaniom grillowym również napędza ceny w górę. Przyczyną takiego stanu była mniejsza ilość wstawień warchlaka do tuczu na przełomie stycznia i lutego, które teraz są poddawane ubojowi. Jednakże obecne podwyżki cen nie napawają nas optymizmem na przyszłość. Po pierwsze stawki te, dopiero teraz, pozwalają na zarobek.
Ceny są wysokie, jednakże koszty produkcji są jeszcze wyższe, szczególnie zbóż, w przypadku których nie zapowiada się, aby zbliżające się żniwa spowodowały mocne obniżki cen tego komponentu. Świat, a szczególnie Chiny, składają ogromne zamówienia na zboża i rzepak, co skutecznie podwyższa ceny.
Tak więc, pomimo wzrostu cen za tucznika, rolnicy mający cykl otwarty i kupujący warchlaki z zewnątrz, ostrożnie podchodzą do kolejnych wstawień, gdyż nie ma gwarancji opłacalności na koniec tuczu.
polsus.pl / Bartosz Czarniak