Na kilka tygodni przed rozpoczęciem konferencji klimatycznej COP24 w Katowicach Parlament Europejski zaapelował w czwartek o dalszą redukcję emisji gazów cieplarnianych przez UE. Chce, by były one zmniejszone o 55 proc. do 2030 r.
Tekst rezolucji przyjętej 239 głosami za, przy 145 przeciw i 23 wstrzymujących się może być nie w smak polskiemu rządowi. Ministerstwo środowiska i polscy dyplomaci zabiegali bowiem o to, by we wszelkich dokumentach czy mandatach na rozmowy do Katowic, które są wypracowywane w Brukseli, nie było wskazywania na konieczność zwiększania ambicji redukcyjnych.
Warszawa obawia się, że dyskusja na ten temat mogłaby zagrozić osiągnięciu w ogóle jakiegokolwiek porozumienia. Tymczasem w Katowicach planowane jest przyjęcie decyzji wdrażających historyczne porozumienie paryskie. Ta zawarta w 2015 r. międzynarodowa umowa jest pierwszą, która zobowiązuje wszystkie państwa świata do działań na rzecz ochrony klimatu.
Przyjęta przez eurodeputowanych rezolucja nie ma wiążącej mocy prawnej, ale jest aktem politycznym, wskazującym na oczekiwania wobec innych instytucji unijnych. Europosłowie podkreślili w niej, że wszystkie polityki UE powinny być ściśle powiązane z długoterminowymi celami klimatycznymi określonymi w porozumieniu paryskim.
Jednocześnie wskazali, że obecne zobowiązania przyjęte w ramach globalnego układu ograniczyłyby globalne ocieplenie jedynie do wzrostu temperatury o około 3,2 stopnia Celsjusza i nie zbliżyłyby się nawet do celu obniżenia wzrostu do 2 stopni.
W Paryżu ustalono, że podjęte zostaną działania na rzecz zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie o 2 stopnie Celsjusza - a w razie możliwości 1,5 stopnia - wyższym niż średnia temperatur sprzed rewolucji przemysłowej.
Eurodeputowani uważają, że globalny wpływ wzrostu temperatury o 2 stopnie byłby głęboki i najprawdopodobniej nieodwracalny, ale można by go uniknąć, dążąc do osiągnięcia ambitniejszego celu 1,5 stopnia. Przekonują, że odpowiednie rozwiązania technologiczne są już dostępne i coraz bardziej konkurencyjne cenowo.
Parlament wezwał wszystkie strony porozumienia paryskiego, włącznie z UE, do zaktualizowania swoich zobowiązań do 2020 roku, co zlikwidowałoby lukę przeszkadzającą w realizacji celów umowy z francuskiej stolicy. Deputowani są zdania, że UE powinna dążyć do osiągnięcia redukcji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 r. Obecny wypracowany po bardzo długich negocjacjach cel na 2030 r. wynosi 40 proc. Dla polskiej gospodarki, która w dużej mierze oparta jest na węglu, stanowi on już teraz bardzo duże wyzwanie.
Eurodeputowani wezwali też Komisję Europejską i państwa członkowskie do przygotowania wkładu w redukcję emisji gazów cieplarnianych do 2020. Ma on zostać przedstawiony na podsumowaniu podczas COP24 w Katowicach.
W rezolucji zwrócono ponadto uwagę, że unijny budżet powinien być spójny ze zobowiązaniami międzynarodowymi dotyczącymi walki ze zmianą klimatu. Z kolei budżet długoterminowy na lata 2021-2027 powinien być - wg PE - skoncentrowany na celach klimatycznych i energetycznych. "Udział wydatków związanych z klimatem należy jak najszybciej zwiększyć z 20 do 30 proc., a wszystkie pozostałe wydatki powinny być zgodne z wymogami porozumienia paryskiego" - zaapelowali eurodeputowani.
Ich zdaniem UE powinna również ustanowić specjalny automatyczny mechanizm finansowania publicznego zapewniający dodatkowe i proporcjonalne wsparcie sprawiedliwego udziału UE w międzynarodowym wysiłku finansowym w walce ze zmianą klimatu, w wysokości 100 mld dolarów.
Na ubiegłotygodniowym szczycie UE przywódcy unijni udzielili pełnego wsparcia Polsce w organizacji konferencji klimatycznej COP24 w Katowicach. Jak podkreślili, musi ona zaowocować przyjęciem ambitnych i kompleksowych zasad wykonawczych do porozumienia paryskiego.
Krzysztof Strzępka (PAP)