W czasie "długiego weekendu" Polacy próbowali nadrobić czas izolacji i ochoczo wyjeżdżali w "plener". Niestety przy dystrybutorach mogli doznać niemiłego zaskoczenia, bowiem ceny paliw rosły i będą rosnąć w kolejnym tygodniu.
Wprawdzie na rynku międzynarodowym pojawiło się chwilowe odbicie w dół po okresie zwyżek napędzanych m.in. ostatnią decyzją OPEC+ o przedłużeniu cięć, jednak na rynku polskim na razie mamy sytuację jednoznacznie sugerującą możliwość zwyżek na stacyjnych pylonach.
Rafinerie jednoznacznie w górę
Zwyżka w cenach hurtowych w minionym tygodniu była zdecydowana - w porównaniu z wynikami sprzed tygodnia benzyna 95-oktanowa podrożała o blisko 86 zł/m sześc., a jej 98-oktanowa odmiana o ponad 88 zł. Kosztowały one w piątek średnio 3370,60 zł i 3583 zł za metr sześc. W przypadku oleju napędowego także mamy zmianę zwyżkową - cena tego paliwa wyniosła 12. czerwca 3365,80 zł za metr sześc. czyli o 86 zł więcej niż tydzień wcześniej. W przypadku oleju opałowego wzrost cen sięgnął niemal 92 zł i średnia cena tego paliwa wynosiła 2111,2 zł/m sześć.
Podwyżki dotkną kierowców
W okresie między 15 i 21 czerwca 2020 spodziewamy się, że benzyna bezołowiowa 98 kosztować będzie 4,43-4,57 zł/l, a jej 95-oktanowa odmiana będzie sprzedawana po 4,10-4,23 zł/l. W przypadku oleju napędowego także oczekiwać możemy zwyżek - tutaj spodziewany przez analityków e-petrol.pl poziom cen to 4,13-4,26 zł/l. Nie będzie także tanieć autogaz - dla tej popularnej alternatywy przewidujemy średnią cenę na poziomie 1,86-1,94 zł/l.
Ropa naftowa w końcu tanieje
Po sześciu kolejnych tygodniach zakończonych wzrostem cen surowca na rynku naftowym w Londynie w końcu obserwujemy przecenę i notowania ropy w miniony piątek, przed południem znalazły się blisko 10 proc. poniżej poziomu zamknięcia z 5. czerwca. Baryłka ropy Brent, która jeszcze na początku ubiegłego tygodnia ustanowiła nowe lokalne maksima powyżej poziomu 43 dolarów, w piątek rano kosztowała około 38 dolarów.
Impulsem do rozpoczętej w czwartek przeceny były obawy związane z drugą falą epidemii koronawirusa. Rosnąca w ostatnich dniach liczba zakażeń, m.in. w Stanach Zjednoczonych, przestraszyła inwestorów i 11. czerwca na wartości wyraźnie traciły giełdowe indeksy i notowania ropy. W przypadku rynku naftowego dodatkowym argumentem dla sprzedających były rządowe dane na temat zmiany zapasów ropy i paliw w USA. Odnotowany przez amerykański Departament Energii wzrost rezerw uzasadnia obawy o tempo odbudowywania się popytu na produkty naftowe, które dodatkowo może zostać zahamowane, jeśli w walce z pandemią znowu zostaną wdrożone ograniczenia w przemieszczaniu się ludzi.
dr Jakub Bogucki, Grzegorz Maziak, e-petrol.pl
16627987
1