Od tego roku szkolnego zerówka jest obowiązkowa. Problem w tym, że gminy nie dostały pieniędzy z budżetu państwa nie tylko na kształcenie maluchów, ale również na ich dowóz do szkoły.
Klaudia mieszka z rodzicami w leśnej osadzie Solinka w Bieszczadach. Do zerówki w Cisnej ma prawie 10 kilometrów. Dlatego co rano przyjeżdża po nią specjalne auto terenowe. Takich dzieci jest jedenaścioro. Teraz dojazd nie jest zbyt uciążliwy. Najtrudniej jest zimą. W gminie nie ma przedszkola, więc do szkoły chodzą nawet pięciolatki.
Mimo iż od tego roku zerówka jest obowiązkowa, zadanie jej utrzymania i dowozu maluchów spoczywa na gminie. Żeby przywieźć wszystkich uczniów gmina musi teraz wysyłać aż trzy samochody. Rocznie będzie to kosztować nawet 200 tysięcy złotych. To duży wydatek dla niezamożnej gminy. Samorządowcy chcą wystosować w tej sprawie list do premiera. Jeszcze w tym tygodniu zajmie się tym Związek Gmin Wiejskich.