Janusz Korczak, Adam Mickiewicz, Jan Paweł II , Kornel Makuszyński - krakowskie szkoły, które zdecydują się nosić imiona tych postaci, muszą liczyć się z prawdopodobieństwem trafienia na opór miejskich radnych.
- Imię powinno identyfikować placówkę, odróżniać ją od innych - uważa
Jan Żądło z Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Krakowa. - Tymczasem szkoły
uparcie wybierają sobie patronów z kręgu kilkunastu tych samych
osób.
W rankingu najpopularniejszych patronów pierwsze miejsce
zajmują ex aequo Janusz Korczak, którego imieniem ochrzczono aż cztery szkoły, i
Komisja Edukacji Narodowej. Gonią ich: Kochanowski, Makuszyński, Dąbrowska,
Kopernik, Jan Paweł II (ich imiona noszą po trzy placówki w mieście). Na trzecim
miejscu są: Norwid, Iwaszkiewicz, Matejko, Sobieski, Piłsudski, Żeromski i
Wyspiański (po dwie szkoły).
To przez ich ogromną popularność radni
uczestniczący w posiedzeniach komisji edukacji coraz częściej zatrzymują się
przy punktach dotyczących nadawania imion szkołom. Kiedyś zatwierdzenie patrona
dla szkoły zajmowało im dwie minuty, dziś jest przyczyną długich dyskusji i
ostrych sporów.
- Cudem udało nam się wywalczyć imię Józefa Tischnera
- opowiada Anna Igar- Makowska z Zespołu Szkół Zawodowych nr 3. W ubiegłą
sobotę szkoła - dzięki swojemu uporowi - najprawdopodobniej jako ostatnia w
Polsce otrzymała imię księdza profesora. W całym kraju jest ich już 17, w
Krakowie dwie.
- Walczyliśmy o księdza, bo bardzo zależało na tym
naszym uczniom. Wybrali go na patrona w plebiscycie. Jego kandydatura wygrała z
Królową Jadwigą i Armią Krajową - opowiada Igar-Makowska.
To, co się
udało w Krakowie, stało się przyczyną ostrych sporów w Poznaniu. Tamtejszy
wydział edukacji uznał nadanie imienia księdza profesora kolejnej szkole za
bezzasadne.
- Jest tyle wspaniałych postaci, które mogą służyć za
wzór. Komisja edukacji jak najczęściej powinna podsuwać szkołom ich nazwiska,
zanim same wybiorą sobie patrona, z którym trudno będzie walczyć - uważa
Żądło.