Za dwa tygodnie początek roku szkolnego, powoli dobiega więc końca gorączka wakacyjnych remontów szkół. W tym roku samorządowcy znów nie mogą liczyć na większe wsparcie budżetu państwa, więc wyciągają pieniądze z własnej kasy. Jedni więcej, inni mniej, w zależności od sytuacji finansowej gmin.
To szkoła w Terliczce pod Rzeszowem. Pierwszego września uczniowie jej nie poznają, bo przez wakacje zmieniło się tu prawie wszystko. Zostały tylko przedwojenne mury. Ale żeby dzieci mogły się uczyć w normalnych warunkach, gmina musiała wyciągnąć pieniądze z własnej kasy. Na garnuszek państwa nie ma co liczyć. Subwencje oświatowe to za mało żeby przeprowadzić wiele remontów w naszych szkołach. Gmina Trzebownisko dołożyła w tym roku na remonty dwieście tysięcy złotych. Wójt mówi, że na więcej samorządu nie stać.
A to już podstawówka w Bratkowicach. Dwa miesiące temu uczniowie korzystali tu z prawie czterdziestoletnich toalet. Tu również gmina musiała wyłożyć gotówkę na remont. Samorządowcy nie mają zamiaru wciąż sięgać do swoich własnych dochodów. Wiele gmin stara się o dofinansowanie remontów. O tym jak ważne w inwestycjach oświatowych jest wsparcie z zewnątrz dobrze wiedzą samorządowcy z powiatu rzeszowskiego. Dzięki dodatkowym pieniądzom udało się zbudować halę sportową w Zespole Szkół Agroprzedsiębiorczości w Miłocinie. W tym roku powiat rzeszowski wyda na remonty i inwestycje w swoich szkołach cztery i pół miliona złotych. W regionie kwota ta będzie kilkadziesiąt razy wyższa. Podobno polska szkoła państwowa jest bezpłatna. To prawda. Ale bardzo często jest ona stara, zniszczona, niebezpieczna. I dziś jest tak, że jeśli chcemy żeby szkoły były ładne i nowoczesne, to musimy za to sami zapłacić z naszych samorządowych pieniędzy.