Prezydencki projekt ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym określa wprost wysokość kosztów uzyskania przychodów osiąganych przez nauczycieli akademickich. Zgodnie z tym projektem koszty wynosiłyby tak jak dotychczas 50 proc. przychodów. Jednak diabeł tkwi w szczegółach, bo jak odkryła „Gazeta Prawna” tak naprawdę te 50 proc. obliczałoby się od „okrojonych” przychodów.
Prawdopodobnie kolejna ustawa tylko z pozoru niezwiązana z podatkami będzie regulować kwestie jak najbardziej podatkowe. Mowa tu o kosztach uzyskania przychodów osiąganych przez nauczycieli akademickich. Otóż obecnie wysokość kosztów uzyskania przychodów osiąganych przez tę grupę nauczycieli określa ustawa o PIT. Przepisy ustawy nie regulują wprost, że chodzi o koszty przychodów uzyskanych przez nauczycieli akademickich. Z art. 22 ust. 9 pkt 3 ustawy o PIT wynika, że koszty uzyskania przychodów, m.in. z tytułu prowadzenia wykładów i zajęć dydaktycznych na uczelniach wyższych (praw autorskich), wynoszą 50 proc.
Koszty te oblicza się od przychodu pomniejszonego o potrącone przez płatnika
w danym miesiącu składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe oraz na
ubezpieczenie chorobowe, których podstawę wymiaru stanowi przychód nauczyciela
akademickiego.
Zarówno posłowie, jak i prezydent wpadli na dość dobry pomysł,
ale jak się okazuje dobry tylko na pierwszy rzut oka. Przygotowane zostały dwa
projekty ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. W obu projektach znajdują się
regulacje określające wysokość kosztów uzyskania przychodów osiąganych przez
nauczycieli akademickich.
Środowisko akademickie powinno być więc zadowolone. Jednak przyglądając się bliżej proponowanym rozwiązaniom, okazuje się, że tak naprawdę nauczyciele nie mają się z czego cieszyć. Nie dość że po raz kolejny podatnicy mieliby problem z odszukaniem przepisów podatkowych, to jeszcze na dodatek regulacja wcale nie jest dla nich korzystna. Zgodnie z projektem prezydenckim ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, koszty uzyskania przychodu z tytułu wynagrodzenia za pracę nauczyciela akademickiego ustala się w wysokości 50 proc. Ale na tym nie koniec.
Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach. Owszem, nauczyciele akademiccy mieliby prawo do obniżenia kosztów uzyskania przychodu, z tym że koszty te obliczałoby się od czterech piątych przychodu pomniejszonego o potrącone w danym miesiącu składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe oraz na ubezpieczenia chorobowe, których podstawę wymiaru stanowi ten przychód. Byłyby zatem niższe od tych, które dziś daje im ustawa o PIT.