Skutki niżu demograficznego już dają się nam we znaki. W ostatnich latach w Podkarpackiem liczba uczniów zmalała aż o kilka tysięcy. A efekt - 10 samorządów już chce zamykać lub łączyć szkoły, bo ich utrzymanie jest za drogie. Takie propozycje mają przedstawić kuratorowi oświaty do końca lutego. Ale tym rozwiązaniom zdecydowanie przeciwni są rodzice. Boją się, że teraz ich dzieci będą się uczyć w przepełnionych klasach, co raczej nie wróży dobrej edukacji.
Szkoła podstawowa numer osiemnaście w Rzeszowie. Tu z powodu niżu demograficznego decyzja o wygaszaniu szkoły, czyli zaprzestaniu naboru nowych uczniów, zapadła już w dwutysięcznym roku. Zarówno nauczyciele jak i rodzice nie dali za wygraną. Wciąż interweniują u prezydenta miasta o wycofanie tej decyzji. Zdaniem dyrekcji, utrzymanie tej placówki odciążyłoby pobliską podstawówkę.
Mniej dzieci, to mniej pieniędzy dla szkół. Dlatego w ramach oszczędności, samorządy łączą oddziały w szkołach. Decyzje o wygaszaniu szkół władze Rzeszowa uzasadniają przede wszystkim kosztami. W tej placówce roczny koszt kształcenia jednego ucznia to siedem tysięcy złotych - w szkołach z liczniejszymi klasami maleje do dwóch i pół tysiąca. Chęć likwidacji, łączenia czy wygaszania szkół zgłosiło w województwie podkarpackim na razie dziesięć samorządów. Propozycje mogą być zgłaszane do końca lutego. W tej sprawie ostatnie słowo należy do kuratora. To czy łączenie szkół zdaje egzamin okaże się po kuratorskich wizytacjach, które potrwają do końca roku. Wizytatorzy ocenią poziom kształcenia.