Potwierdzają to egzaminy zewnętrzne: sprawdzian dla szóstoklasistów i egzamin gimnazjalny. Najgorzej wypadli w nich uczniowie z gmin miejsko-wiejskich.
Szkoły źle sobie radzą, kiedy trafiają do nich dzieci z różnych środowisk. Nauczyciele nie mają opracowanych technik radzenia sobie, gdy mają w klasie zarówno bardzo dobrych, jak i słabych uczniów – uważa Jan Herczyński, matematyk z Uniwersytetu Warszawskiego, współautor raportu "Społeczne i terytorialne zróżnicowanie wyników sprawdzianu szóstoklasistów i egzaminu gimnazjalnego, przeprowadzonych wiosną 2002 r.". Raport, przygotowany na zlecenie Fundacji Klub Obywatelski, został ogłoszony w poniedziałek na konferencji w Senacie.
Zdaniem Herczyńskiego, o tym, że szkoły starają się unikać zróżnicowania uczniów, świadczy m.in. to, że w gimnazjach obserwowany jest efekt dzielenia klas na słabsze i gorsze w zależności od tego, z której szkoły podstawowej przyszli uczniowie(...) W gimnazjach "odtwarzane" są klasy ze szkół podstawowych.
Z jednej strony jest to efekt nacisku rodziców na takie zróżnicowanie, z drugiej zaś nie ma programów pracy ze zróżnicowanymi klasami – dodał.
Herczyński przypomniał, że najsłabiej z egzaminami zewnętrznymi poradzili sobie uczniowie z gmin miejsko-wiejskich, czyli tych, gdzie najwięcej jest uczniów dojeżdżających ze wsi do szkół w mieście.
Nie znaczy to, że nie powinno się dowozić dzieci do szkół i konsolidować szkoły – podkreślił Mikołaj Herbst, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego, współautor raportu.
Sprawdzian dla szóstoklasistów i egzamin gimnazjalny po raz pierwszy zorganizowane były wiosną tego roku. Przystąpiło do nich ok. 550 tys. uczniów klas VI podstawowych i ponad 575 tys. uczniów klas III gimnazjów.
Wszyscy uczniowie w tym samym czasie rozwiązywali takie same zadania przygotowane przez Centralną Komisję Egzaminacyjną. Prace były sprawdzane przez egzaminatorów zewnętrznych z okręgowych komisji egzaminacyjnych.