Na tegorocznej maturze przyłapano na ściąganiu około 100 osób. W przyszłości za ściąganie unieważniona będzie cała matura, a nie tylko egzamin z przedmiotu, na którym zauważono niesamodzielną pracę ucznia - zapowiedział w poniedziałek minister edukacji Mirosław Sawicki.
Zamierzam tak zmienić rozporządzenie, by karą za ściąganie było unieważnienie całej matury – powiedział Sawicki. To i tak nie jest najsurowsza kara; są kraje, gdzie osoba przyłapana na ściąganiu ma trzyletni zakaz przystępowania do matury – zaznaczył.
Po południu zebraliśmy informacje od Okręgowych Komisji Egzaminacyjnych i okazuje się, że osób, które ściągały podczas egzaminu pisemnego lub przeszkadzały innym w pisaniu, jest co najmniej kilkadziesiąt. Liczba ściągających może dochodzić nawet do 100 – powiedziała PAP szefowa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, Maria Magdziarz.
Rano podczas konferencji prasowej Ministerstwo Edukacji szacowało, że liczba ściągających na tegorocznej maturze wyniosła zaledwie 10 osób. Wyproszono je z sali egzaminacyjnej, a ich egzamin z tego przedmiotu unieważniono.
W trakcie sprawdzania prac okaże się, czy więcej osób pisało niesamodzielnie – powiedział Sawicki. Dodał, że już teraz egzaminatorzy sprawdzający prace dostrzegli w 40 pracach taka samą - złą - odpowiedź, jak na ściądze odebranej jednemu z uczniów. W innych pracach znaleziono taki sam błąd u większości uczniów. Zamiast słowa parlament wpisali słowo "borelman" – opowiadał Sawicki.
Chcemy walczyć z korupcją, łapówkami, więc trzeba zacząć w szkole od surowego karania ściągających – argumentował Sawicki. Zapowiedział, że rozporządzenie zaostrzające kary za ściąganie być może wyjdzie w życie już od września.
Za organizację i logistykę stawiam 5 z minusem, nie 6, bo było kilka niedociągnięć, które w przyszłym roku trzeba będzie poprawić – powiedział Sawicki.
Nowa matura rozpoczęła się 18 kwietnia od egzaminów ustnych, od 4 do 31 maja trwały egzaminy pisemne. Wyniki będą znane 27 czerwca.