Tylko czworo na 607 badanych studentów UMK twierdzi, że amfetamina przed
egzaminem to nieznana egzotyka. Dilerzy i meliny w akademikach, powszechność
ściągania, sprzedawanie i kupowanie prac magisterskich, prostytucja studentek -
to zjawiska opisane w raporcie o studenckim podziemiu, przygotowanym na zlecenie
władz Uniwersytetu Mikołaja Kopernika - informuje "Gazeta
Pomorska".
Władze toruńskiego uniwersytetu postanowiły sprawdzić, jak
podatni są na patologie studenci dziennych kierunków uczelni. Zleciły
przeprowadzenie stosownego badania Instytutowi Socjologii UMK. Raport został już
zaprezentowany senatowi uczelni, "Gazety Pomorskiej" przedstawia go jako
pierwsza. -
Te dane to wierzchołek góry. Dużo gorzej jest tam, gdzie panuje
większy luz: na studiach płatnych i w prywatnych wyższych szkołach -
twierdzi znany profesor, wykładowca w kilku wyższych uczelniach.
Z
raportu wynika, że co najmniej połowa żaków ściąga i wcale się tego nie wstydzi,
a przyzwolenie dla tego procederu wśród studentów jest powszechne. To ostrożne
szacunki, bo niektórzy ankietowani pisali, że "takich zdolnych", co nie
"zwalają" nigdy, jest u nich na roku tylko 5-10%! Studenci informatyki np., po
zasięgnięciu języka u starszych kolegów na temat obyczajów egzaminatorów,
przygotowują sobie gotowce ("podkłady"), które oddają zamiast prac
egzaminacyjnych.
W raporcie "Gazety Pomorskiej" znalazła też przykład
bliskiej współpracy uczelni Torunia i Bydgoszczy, która na oficjalnych
szczeblach rodzi się z takimi bólami. Oto kilkunastu studentów fizyki UMK
pojechało na bydgoską ATR, by za studiujących tam mniej pracowitych kolegów...
zdać trudny egzamin. Dostali za to po 50 zł i zwrot kosztów
przejazdu.
UMK
nie jest szczególnie chłonnym rynkiem dla piszących prace (zaliczeniowe,
semestralne, licencjackie, magisterskie) na zamówienie. Tylko (aż?) 14 spośród
wybranych losowo 607 studentów i studentek przyznało się do kupienia takiej
pracy. 92 proc. ankietowanych twierdzi natomiast, że nigdy nie zdecydowałaby się
na przedstawienie kupionej pracy jako własnej. Uniwersytet może być za to
"zagłębiem" płatnych "pisarzy".
6901630
1