Rząd chce, aby szkoły niepubliczne płaciły podatek od dochodów. W szkołach zawrzało: - Mówi się o niedofinansowaniu oświaty. I co? Rząd wpada na pomysł, żeby nam jeszcze uszczknąć.
Rząd chciałby opodatkować zysk szkół niepublicznych (pochodzący głównie z
czesnego od rodziców i z pieniędzy, które dostają z budżetu w postaci bonu
edukacyjnego) już od stycznia przyszłego roku.
Kiedy szkoły
niepubliczne powstawały, umówiono się, że trzeba stworzyć im przywilej, żeby
mogły się rozwinąć. Ale do kiedy on ma obowiązywać? Skoro ktoś prowadzi zyskowny
biznes, także niepubliczną szkołę, to powinien płacić podatek - argumentuje
wiceminister edukacji Franciszek Potulski. I dodaje: - Moim zdaniem nadchodzi
czas, żeby szkoły niepubliczne traktować na takich samych zasadach jak inne
podmioty gospodarcze.
"Gazeta": - To grozi albo podwyżką czesnego,
albo upadkiem tych szkół, a przecież to one bardzo często są awangardą w
polskiej oświacie.
Potulski: - Nie wszystkie. Tym, które rzeczywiście
pracują wyjątkowo, ciekawie albo z dziećmi potrzebującymi indywidualnego
nauczania, możemy pomagać inaczej.
W szkołach niepublicznych
zaskoczenie miesza się z oburzeniem. - Ta propozycja to jakieś
nieporozumienie. Przecież to nie będą jakieś wielkie dochody do budżetu, a na
pewno niektóre szkoły upadną. Ten rząd nie pierwszy raz z dnia na dzień
zapowiada zmiany w prawie oświatowym. Nie wiem, komu to służy, na pewno nie
szkołom - mówi "Gazecie" prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego Wojciech
Starzyński. STO to jedna z największych organizacji prowadzących szkoły
niepubliczne non profit.
Zaskakuje traktowanie instytucji, jaką jest
szkoła, tylko na zasadach biznesowych. Większość szkół niepublicznych działa na
zasadzie non profit, jeśli nawet przynoszą zysk, to go inwestują w szkołę. Nowe
przepisy bardzo by nam utrudniły taką działalność. Najpierw trzeba będzie
odprowadzać podatek, potem szukać pieniędzy na inwestycje, żeby następnie ten
podatek odzyskać - tłumaczy Starzyński. - Mam nadzieję, że kolejnym
pomysłem rządu nie będzie opodatkowanie niewielkich dochodów szkół publicznych,
jakie osiągają one np. z wynajmowania sal popołudniami -
dodaje.
Przedstawiciele szkół niepublicznych zapowiadają protest. - Na
razie nie ma oficjalnego dokumentu rządowego, lecz tylko zapowiedzi resortu
finansów i edukacji. Będziemy jednak rozmawiać o nich ze wszystkimi środowiskami
politycznymi - zapowiada Starzyński.