Każdego roku w urzędach pracy rejestruje się kilkanaście tysięcy absolwentów szkół wyższych bez pracy. Warto już na studiach zadbać o to, by z dyplomem w kieszeni nie zasilić grona bezrobotnych.
Kamil, absolwent Politechniki Warszawskiej, od czterech miesięcy szuka pracy. Najpierw odpowiadał na ogłoszenia prasowe, potem z listem motywacyjnym, curriculum vitae i kopią dyplomu jeździł po firmach. - Byłem zaskoczony - opowiada. - Wiedziałem, że sytuacja na rynku pracy jest zła, ale nie po to uczyłem się 17 lat, żeby teraz stać w kolejce do zatrudniaka. Tym bardziej, że jestem informatykiem.
Konkurencja na rynku pracy sprawia, że dziś nie wystarczy już tylko dobre wykształcenie. Wiele osób karierę zawodową zaczyna już na studiach. Zdobywają doświadczenie na bezpłatnych praktykach, stażach. W znalezieniu pracy pomagają im uczelniane Biura Karier.
Biuro Karier Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu zostało otwarte w październiku 1993 roku, jako pierwsze w Polsce. Nad realizacją projektu czuwali m.in. John C. Franks, dyrektor Biura Karier na Uniwersytecie w Hull (Wielka Brytania), Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej oraz Fundacja Know-How. Pierwsze biura karier powstały ponad 100 lat temu, na Wyspach Brytyjskich. Potem w Niemczech, Danii, Holandii. Pomysł się sprawdził. W 1998 roku na polskich uczelniach powstała Ogólnopolska Sieć Biur Karier.
Katarzyna Jagiełka, doradca zawodowy Biura Karier na toruńskim uniwersytecie, przyznaje, że studenci chętnie korzystają z porad, jaki i gdzie szukać pracy, na co zwracać uwagę przy pierwszym spotkaniu z pracodawcą. - Studenci chcą pracować. Z naszych obserwacji wynika, że dojrzeli już do tej świadomości, że praktyki w znaczący sposób ułatwiają im wejście na rynek pracy. Zdają sobie również sprawę, że dają im nie tylko doświadczenie, ale i cenne kontakty. Jeśli ktoś chce zostać w danej branży, musi się z nią oswoić.
Toruńskie biuro organizuje kurs "Przejście z uczelni na rynek pracy". Prowadzi również warsztaty, na których studenci mogą zdobyć tak przydatne umiejętności, jak pisanie listu motywacyjnego i curriculum vitae, mogą poznać mechanizmy negocjacji, sposoby zaprezentowania siebie, asertywności. Katarzyna Jagiełka uczy studentów, jak prawidłowo przygotować życiorys i list motywacyjny. Wbrew pozorom, okazuje się, że kursanci nie potrafią sobie z tym poradzić.
- Od razu widzę, czy osoba, która do nas przychodzi, wie coś na ten temat - wyjaśnia. - Niektórzy ograniczają się tylko do powielania szablonów, na przykład z edytora Word. Jeśli ja to zauważam, to pracodawca tym bardziej. I jeśli dostaje szablon, to od razu mówi: ten kandydat myśli schematycznie. Poza tym szablon wprowadza pewne ograniczenia. Jest w nim miejsce na wpisanie wieku, wykształcenia osoby, ale to nie jest najważniejsze. Studenci mają wiele zainteresowań czy osiągnięć, którymi powinni się chwalić - stwierdza, dodając, że dla pracodawcy liczy się wolontariat i nawet drobne prace społeczne. - Przy pisaniu CV należy też uważać na literówki. Błędy od razu dyskredytują kandydata - zaznacza. - Jeśli na przykład szukam pracy w branży ekonomicznej, to ma duże znaczenie, czy przecinek postawię przed czy za zerem. CV jest narzędziem wstępnej selekcji. Jeśli pracodawca szuka osoby skrupulatnej, powinien otrzymać skrupulatnie skonstruowany list. Wszystkie dokumenty należy przygotowywać pod poszczególne oferty.
Wiele osób dla kariery gotowych jest poświęcić nawet uroki życia studenckiego i przejść na studia zaoczne. Rafał Szczepanik z portalu internetowego pracuj.pl odradza zbyt pochopne podejmowanie takich decyzji: - Wszystko zależy od tego, co się chce osiągnąć - stwierdza. Serwis pracuj.pl zamieszcza ogłoszenia od pracodawców, porady, jak skutecznie szukać pracy, informacje o kursach i studiach. - Prowadzimy też badania dotyczące rynku pracy dla studentów. Pytamy pracodawców, naszych klientów, jakich kandydatów preferują. Pracodawcy, których umownie można nazwać prestiżowymi, czyli na przykład duże koncerny, banki, wiodące przedsiębiorstwa, cenią sobie studentów dziennych. Wychodzą z założenia, że dzienni są trochę lepiej przygotowani, bo mieli więcej zajęć, czasem lepszych wykładowców. Nie zawsze ten stereotyp jest uzasadniony, ale funkcjonuje. Są też takie firmy, dla których rodzaj studiów jest obojętny. To zależy od branży. Weźmy na przykład handlowców. W tym zawodzie liczy się przede wszystkim praktyka i kandydat po studiach tym powinien się przede wszystkim wykazać. Doświadczenie daje mu przewagę - dodaje.
Praktyka to niekoniecznie pełny etat. Liczą się staże, wolontariat, działalność w organizacjach społecznych. Fakt, że student był aktywny zawodowo już wcześniej, procentuje przy szukaniu pracy po studiach. Jeśli ktoś jest świeżo upieczonym magistrem bez żadnego doświadczenia, to ma niewielkie szanse na zatrudnienie w dobrej firmie. Jak twierdzi Rafał Szczepanik, do tych najlepszych firm dostaje się od 5 do 8 proc. absolwentów.
- Duże firmy preferują kandydatów po studiach dziennych, a najlepiej takich, którzy dysponują już pewną praktyką zawodową. Już widzę oburzenie rzeszy studentów, że jak to? Przecież jednego z drugim nie można pogodzić! - śmieje się. - Gdy spotykam się ze studentami na uczelniach, proszę, by podniosły ręce osoby, które twierdzą, że ich kierunku studiów nie da się powiązać z pracą zawodową. Zazwyczaj jest to jedna trzecia, połowa studentów. A potem proszę o to samo osoby, które studiują i pracują. I okazuje się, że spora część studentów podnosi ręce. Pytam więc, jak to jest, że niektórzy ich koledzy sobie radzą, a inni nie. Nie mówię o tak absorbujących kierunkach jak medycyna, ale z reguły studia i pracę można pogodzić.
Katarzyna Jagiełka podkreśla, że do jeszcze do niedawna pracodawcy niechętnie patrzyli na pomysł praktyk studenckich. Nie wiedzieli, jakie prawa ma stażysta, obawiali się kontroli inspektorów pracy. Teraz studentowi łatwiej jest znaleźć zatrudnienie. Biura Karier wystawiają studentom zaświadczenia, że nie pracują na czarno. Pracodawca nie musi ubezpieczać takiego praktykanta, a może przy okazji zyskać parę dobrych rąk do pracy.
- Studenci często obawiają się, że na stażu będą kserować dokumenty albo parzyć kawę - mówi Szczepanik. - Ale nie każda bezpłatna praktyka jest nieuczciwa. Gdybym jako student miał do wyboru z jednej strony praktykę nawet dobrze płatną, ale taką, na której niewiele bym się nauczył, a z drugiej strony bezpłatną, ale rozwojową, to bez wahania wybrałbym tą drugą. Oczywiście pod warunkiem, że ktoś może mnie utrzymać. W dłuższej perspektywie to wpłynie na moją karierę.
Gdzie szukać informacji o praktykach? Najlepiej wszędzie. Ogłoszenia prasowe, Internet czy Biura Karier to nie wszystko. - Jesienią na uczelnie trafią różne przewodniki z bazą kontaktów do firm przyjmujących studentów. Trzeba też popytać znajomych ze starszego roku - radzi Szczepanik. - Oni mają już to za sobą, wiedzą, która firma jest odpowiednia. To, że jest duża i znana lub ma świetną stronę internetową, nie znaczy, że dobrze prowadzi praktyki - twierdzi.
- Dobrze jest nauczyć się kilku zawodów - dodaje Katarzyna Jagiełka. - Przydają się studia podyplomowe, różne kursy, zdobywanie umiejętności na stażach lub praktykach. Bagaż kwalifikacji powinien być jak największy, aby łatwiej poradzić sobie na ciągle zmieniającym się rynku pracy.