Stołecznym podstawówkom i liceom użyczyli swych nazwisk m.in. hinduski maharadża, koreański król i japoński judoka. Bez encyklopedii trudno zgadnąć, kim byli egzotyczni patroni. Kto to był ten Christo Botew? - Nie wiem, wie pan, ja tu niedługo pracuję - odpowiada sekretarka w podstawówce ochrzczonej imieniem bułgarskiego poety i patrioty z XIX wieku.
- Kim był Jose Marti? - Rewolucjonista kubański. I pisarz - dodaje po namyśle pani, która odebrała telefon w XXII LO.
Szkoła zamiast ulicy Maharadża Jam Saheb Digvijaysinhji- Skąd ten pomysł? - Młodzież sama wybrała go na patrona przed czterema laty - usłyszeliśmy w Społecznym LO przy ul. Bednarskiej. Kim był? Hinduskim arystokratą i wielkim przyjacielem Polski. W 1942 r. wybudował w Indiach własnym sumptem osiedle dla Polaków. Do końca II wojny światowej schronienie znalazło tam ponad tysiąc polskich dzieci i uchodźców, w tym Hanka Ordonówna. Na pytanie gen. Sikorskiego, czym nasz kraj mógłby mu się odwdzięczyć za przygarnięcie polskich dzieci, odpowiedział: "W wyzwolonej Polsce nazwijcie moim imieniem którąś z warszawskich ulic". Życzenie pozostaje niespełnione.
Koreański Kopernik Z kolei sąsiadujące z fabryką Daewoo-FSO Społeczne LO obrało za patrona króla Sedzonga Wielkiego. Dyrektor Andrzej Muszyński zwrócił się do ambasady Korei Płd. z prośbą o patronat. To był strzał w dziesiątkę. Szkoła nawiązała rozległe kontakty, uczniowie uczą się koreańskiego, a niektórzy mają szanse na stypendium w Korei. Król Sedzong Wielki zdobył sympatię uczniów ze względu na podobieństwo zasług i zainteresowań do Mikołaja Kopernika. Koreański władca był astronomem, reformatorem sztuki wojskowej, mecenasem literatury, geografii i medycyny. Za jego panowania rozwinięto w Korei druk i opracowano pierwszy koreański alfabet.
Społeczna podstawówka przy ul. Puławskiej nosi z kolei imię prof. Jigoro Kano, twórcy filozofii sztuki walki judo. Uczniowie, oczywiście, uprawiają ten sport na zajęciach wf.
Patron w mianowniku Prawdziwych problemów lingwistycznych przysparza patron LO z ul. Burdzyńskiego. Ruy Barbosa powinien być Polakom bliski, gdyż z inicjatywy tego polityka Brazylia jako pierwszy kraj południowoamerykański uznała niepodległość Polski w 1918 roku. - Potocznie o naszej szkole mówi się "imienia Barbosa", a powinno być: "Barbosy", ponieważ to nazwisko w mianowniku brzmi Barbosa - tłumaczy dyrektor szkoły Wiesław Włodarski. - Na domiar złego Portugalczycy zmienili pisownię i teraz powinno się pisać nie Ruy, ale Rui - dodaje. Swoje szkoły mają też w Warszawie: węgierski poeta Szandor Petofi, Kubański rewolucjonista Che Guevara oraz hinduski mąż stanu Jawahrlal Nehru.