Rząd chce opodatkować społeczne szkoły. W samej Warszawie kilkudziesięciu tysiącom rodziców grozi podwyżka czesnego, a wielu placówkom - likwidacja. Najgorsze, że nie wiadomo, czy budżet coś na tym kuriozalnym projekcie zyska - ocenia "Życie Warszawy".
Według gazety, nowy podatek oznacza odebranie od 1 stycznia 2004 r uznawanym za najlepsze placówkom oświatowym 20 proc. z tego, co zdołały lub co były zmuszone zaoszczędzić. Dla rodziców, którzy mimo niewysokich dochodów zdecydowali się posłać dzieci do szkoły gwarantującej wyższy poziom edukacji i lepszą opiekę, to dodatkowy wydatek.
Ci np., którzy płacą dziś 600 zł miesięcznie, zapłacą od stycznia 720 zł. Czesne wynoszące 1200 zł wzrośnie do 1440 zł - wylicza dziennik.
To jest działanie czysto polityczne. Nie ma tu żadnego innego uzasadnienia, zwłaszcza ekonomicznego - uważa prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego Wojciech Starzyński. Jego zdaniem, rząd prowadzi polityczną walkę z niepubliczną oświatą - pisze "ŻW".