Podczas rekrutacji na studia w 2005 r. szykuje się gigantyczne zamieszanie. Ministerstwo Edukacji nie zdąży uruchomić systemu komputerowego, dzięki któremu uczelnie miałyby dostęp do wyników nowej matury kandydatów na studia.
Rysuje się czarny scenariusz. Dopiero pod koniec czerwca uczniowie poznają
wyniki nowej matury. Ze świadectwem wsiądą w pociąg i będą kursować od uczelni
do uczelni, gdzie armia pracowników będzie wprowadzać ich wyniki do swoich
komputerów. Niektóre szkoły wyższe już teraz alarmują, że w związku z tym
egzaminy wstępne będą musiały przełożyć na wakacje.
Wszystko dlatego, że
Ministerstwo Edukacji nie zdąży przygotować systemu komputerowego, który
umożliwiłby uczelniom dostęp do wyników maturalnych kandydatów starających się o
przyjęcie na studia. Taki system ministerstwo obiecywało rektorom od miesięcy.
Tylko niektóre uczelnie opracowały plan awaryjny.
- To oznacza ogromny
chaos i kolejki zdezorientowanych maturzystów w każdej uczelni - przestrzega
prof. Franciszek Ziejka, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie tylko w
ub.r. o przyjęcie na studia starało się ponad 30 tys. kandydatów.
- Na
razie zdecydowaliśmy, że będziemy przyjmować od kandydatów świadectwa, które
następnie zeskanujemy. Mamy swój system, który wyniki maturalne przeliczy na
punkty według zasad przyjętych przez Senat uczelni - mówi prof. Andrzej
Łędzki, prorektor Akademii Górniczo-Hutniczej. Jak podkreśla, termin egzaminów
wstępnych opóźni się przynajmniej o dwa tygodnie.
W warszawskiej Szkole
Głównej Handlowej zapadła decyzja, że kandydaci wyniki matury będą przesyłać
uczelni drogą elektroniczną. - Musimy zaufać maturzystom, że będą uczciwi.
Dane zweryfikujemy, ale prawdopodobnie już po egzaminach - mówi prof. Marek
Rocki, rektor SGH.
Minister edukacji Mirosław Sawicki przyznaje, że brak
systemu skomplikuje rekrutację na studia: - Jeżeli tego systemu nie będzie,
to tylko w tym roku.
Nową maturę w całym kraju będzie zdawać ok. 350
tys. uczniów.
.png)
Zaloguj przez Facebook
