Jeden z wykładowców Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności Politechniki Łódzkiej ma w swoim pokoju kolekcję studenckich ściąg. W ciągu kilku lat uzbierał się cały pojemnik eksponatów, pisze "Express Ilustrowany".
Nosiliśmy się nawet z zamiarem zorganizowania panelu dyskusyjnego na temat
ściągania - mówi dr Andrzej Jakubowski, prodziekan ds. studenckich. - Walczymy z
tym zjawiskiem od dawna. Myślę jednak, że procederu nie da się całkowicie
wyeliminować.
Przeglądając wydziałowe zbiory widać, że studenci pomysłów
mają setki. Ściągi tradycyjne, tworzone ręcznie na małych karteluszkach, 2-3
metrowe harmonijki pisane mikroskopijną czcionką na komputerze. Niektórzy wiążą
je nitką, żeby się nie rozpadały.
Do kolekcji trafiło też kilkanaście
identycznych długopisów z ukrytymi w środku małymi karteczkami. Studenci wpadli,
bo wykładowcy wydało się podejrzane, że wszyscy studenci mają takie same
przybory do pisania.
Innym razem ktoś prawdopodobnie dyktował rozwiązania
drogą radiową - mówi Ewa Chojnacka, rzecznik Politechniki Łódzkiej. Kilkanaście
prac było słowo w słowo takich samych. Egzamin został
powtórzony.
Ostatnio hitem są cienkopisy z niewidzialnym tuszem zamawiane
w sklepach internetowych. Notatki można sporządzać na kartce, ręce (pismo się
nie ściera), linijce czy ławce. Tekst po krótkiej chwili staje się niewidzialny.
Do odczytania informacji używa się długopisu ze specjalną diodą UV. Promień
światła ultrafioletowego sprawia, że tekst staje się widoczny.