Wielkie oszczędzanie w oświacie planują prawie wszystkie podkarpackie samorządy. W stolicy regionu będzie w tym roku na ten cel około ośmiu milionów złotych mniej, niż w ubiegłym. Dla dyrektorów szkół oznacza to konieczność zmniejszenia wydatków.
Pomysłów gdzie i na czym zaoszczędzić jest wiele. Do końca tygodnia szefowie placówek oświatowych z Rzeszowa mają czas na złożenie w Ratuszu planów finansowych.
Pieniądze, które otrzymają w tym roku rzeszowskie szkoły z budżetu państwa to około 130 milionów złotych. Miasto ze swojej kasy w zeszłym roku dopłaciło do szkół 26 milionów. W tym roku może wydać na ten cel tylko 18. Racjonalizacja kosztów to między innymi ograniczenie liczby godzin ponad wymiarowych i zastępstw oraz zmniejszenie kosztów utrzymania budynków. Oszczędności obawiają się związki zawodowe. Zdaniem związkowców ograniczenie wydatków może doprowadzić do zwolnień w szkołach i obniżenia jakości nauczania.
W tej chwili dyrektorzy rzeszowskich szkół opracowują plany wydatków na cały 2004 rok. Dyrektor Szkoły numer 19 w Rzeszowie też szuka oszczędności. Nauczyciele zgodzili się tu na tak zwane koleżeńskie czyli bezpłatne zastępstwa. Nauczyciele w 19 zrezygnowali też w tym roku z funduszu na doskonalenie zawodowe. Zmniejszenie kosztów utrzymania szkół to nie tylko problem Rzeszowa. Podobna sytuacja jest w większości miast w regionie. Na przykład w Jarosławiu, aby w oświacie starczyło na wszystko - trzeba by na nią przeznaczyć połowę budżetu miasta. Oszczędności zaczęły się od przysłowiowej kredy, a już niebawem kolejnym krokiem mogą być 40 osobowe klasy lub nauka na dwie zmiany. A taki model nauczania bardzo różni się od stosowanego w całej Europie.