Ptak_Waw_CTR_2024

Nauka stymulatorem konkurencyjności

21 czerwca 2004

Taniością polskich wyrobów nie podbijemy zagranicznych rynków, jeśli będzie ona wynikała głównie z utrzymywania niskich płac. Bo w Chinach czy Indiach wynagrodzenia są jeszcze niższe. Potrzebne są inne sposoby obniżania kosztów. Wymyślone raczej w biurach technologicznych i ośrodkach badawczych niż w gabinetach bossów. Nie chodzi bowiem o rutynowe ulepszanie metod zarządzania, organizacji pracy itp. Dziś liczą się przede wszystkim innowacje, które zmieniają gruntownie technikę wytwarzania, dają produkt nowszej generacji.

Genialne wynalazki czy odkrycia naukowe rzadko są już efektem indywidualnych poszukiwań. Pracują całe zastępy uczonych, specjalnie powołane zespoły badawcze o charakterze interdyscyplinarnym. To wymaga odpowiedniego finansowania. Nie wystarczą środki przewidziane na działalność akademicką wyższych uczelni. Utrzymanie specjalistycznej aparatury badawczej jest bardzo kosztowne.

Stany Zjednoczone są potęgą gospodarczą świata m.in. dzięki wielkim nakładom, jakie przeznaczają na badania i rozwój. W ub. roku zamknęły się one kwotą 282,3 mld dolarów. Mniej wydała Japonia (103,8 mld USD). Bliska nam RFN 53,9 mld USD. Mała Holandia 8,4 mld USD. Polska zaledwie 2,6 mld USD, niewiele więcej niż Czechy (2,0 mld USD), a zdecydowanie mniej niż np. Finlandia (4,7 mld USD) czy Szwecja (9,9 mld USD).

Przerażające jest to, że w okresie 13 lat transformacji ustrojowej poziom łącznych wydatków na naukę, w relacji do produktu krajowego brutto, obniżył się u nas o ponad 40 proc. W 1991 r. środki na ten cel z budżetu państwa oraz z przemysłu stanowiły razem 1,09 proc. PKB, a w ubiegłym roku 0,63 proc. PKB. Nakłady pozabudżetowe właściwie pozostały takie same, wahając się od 0,32 do 0,28 PKB, spadł natomiast drastycznie udział państwa w finansowaniu nauki, z 0,76 proc. PKB w 1991 r. do 0,34 proc. PKB w 2003 r. Władze jakby zapomniały do czego służy wiedza.

Uważa się, że wskaźnik minimalny finansowania nauki, poniżej którego zaczyna się jej destrukcja, to około 0,28 proc. PKB. U nas jest tylko odrobinę więcej. Czy w odniesieniu do Polski używane dziś modne określenie „gospodarka oparta na wiedzy” nie jest ponurym żartem? W krajach rozwiniętych naukę, a zwłaszcza prace badawczo-rozwojowe, finansują w dwóch trzecich prywatne firmy. Tam działa pompa zasysająca innowacje. U nas, mimo restrukturyzacji przemysłu, nic się pod tym względem nie zmieniło. Weszli zagraniczni inwestorzy, którzy każą sobie słono płacić za licencje i know-how, nie obchodzi ich natomiast, czy polskie zaplecze naukowo-badawcze ma coś do zaoferowania.

Udział w naszym eksporcie produktów zaawansowanych technologicznie wynosi kilka procent, gdy w starej UE średnio 20. Nie może być inaczej, skoro na 1 pracownika nauki przeznaczamy rocznie 21 tys. euro, a w krajach Piętnastki wydawano średnio 171 tys. euro, zaś po rozszerzeniu UE będzie to 156 tys. euro. Nic dziwnego, że u nas rozwijane są głównie nauki podstawowe, które mniej kosztują. W tegorocznym budżecie państwa zarezerwowano na potrzeby nauki niecałe 2,9 mld zł. Dla porównania dodajmy, że oddłużenie górnictwa węglowego kosztowało nas 18 mld zł.

Rada UE przyjęła w marcu 2000 r. tzw. strategię lizbońską, która ma pozwolić na stworzenie w Europie do 2010 r. najbardziej konkurencyjnej gospodarki, opartej na wiedzy, zdolnej do trwałego rozwoju i zapewniającej dostateczną liczbę miejsc pracy. Droga do przełamania technologiczno-ekonomicznej hegemonii USA wiedzie m.in. przez zwiększenie poziomu nakładów na badania naukowe i rozwój do 3 proc. PKB w skali roku. Być może pułap ten nie zostanie osiągnięty za sześć lat, ale Polska nie może zignorować wytkniętego celu. Groziłoby jej to marginalizacją, pozostaniem na uboczu przemian dokonujących się w UE.

W wariancie optymistycznym Narodowego Programu Rozwoju przyjęto, że wydatki budżetu państwa na naukę wzrosną u nas w latach 2005–2010 z 0,55 proc. do 1,0 proc. PKB, a nakłady ponoszone na ten cel przez środowiska gospodarcze z 0,70 proc. do 2,0 proc. PKB. Żeby ten ambitny program zrealizować, musi być wdrożony pakiet instrumentów zachęcających do inwestowania w naukę i przedsięwzięcia innowacyjne. Chodzi tu m.in. o przyśpieszoną amortyzację, zerowy VAT na usługi naukowo-badawcze, odliczanie nakładów inwestycyjnych od podstawy opodatkowania, opóźnienie terminu płatności fiskalnych.


POWIĄZANE

Na różnych etapach życia nasze zapotrzebowanie na składniki odżywcze ulega zmian...

Związek Polskich Przetwórców Mleka zaprasza na bezpłatne szkolenie pt.: „Opakowa...

Przedsiębiorcy, decydując się na współpracę z kontrahentem (np. dostawcą lub odb...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę