Co piąty nauczyciel doznaje przemocy ze strony uczniów - takie są wyniki ankiet przeprowadzonych przez poradnię pedagogiczno-psychologiczną wśród nauczycieli z 12 białostockich gimnazjów. W świetle tych badań ujawniona przez media sprawa toruńskiego technikum potwierdza fakt, że w polskich szkołach jest coraz więcej podobnych przypadków przemocy i chuligaństwa.
Problemy wychowawcze w gimnazjach były głównym tematem konferencji
zorganizowanej w Warszawie przez nauczycielską Solidarność.
Z ankiet
wynika, że 85% nauczycieli, którzy przyznali, że oświadczyli przemocy była
dręczona emocjonalnie: grożono im pobiciem, obrażano, ośmieszano, lekceważono i
szantażowano. 15% pedagogów przyznała, że była dręczona fizycznie: byli
opluwani, niszczono im rzeczy osobiste, samochody, pobito nawet nauczycielkę w
ciąży.
Aniela Magnuszewska, pedagog poradni psychologiczno-pedagogicznej
w Białymstoku powiedziała, że gdyby takie badania przeprowadzić w innych
miastach Polski, wyniki byłyby podobne. Podkreśliła, że nauczyciele niechętnie
przyznają się do tego, że są dręczeni przez uczniów. Dodała, że czują się
bezradni i nie wiedzą, gdzie szukać pomocy.
Nadkomisarz Dorota
Kaźmierczak z komendy miejskiej w Gdyni uważa, że sprawa toruńska jest - jak to
określiła "przypieczętowaniem tego, co dzieje się od dawna w
szkołach".
Zdaniem przewodniczącego nauczycielskiej Solidarności
Stefana Kubowicza, aby uniknąć podobnych przypadków, musi być większa selekcja
kandydatów do zawodu nauczyciela. Kubowicz podkreśli też, że powinno być
zaostrzone prawo karne wobec nieletnich przestępców.
W konferencji
uczestniczyli związkowcy, nauczyciele, przedstawiciele policji i
kościoła.