Szkoły, które są najdroższe w utrzymaniu, najczęściej mają też bardzo słabe wyniki kształcenia - czyli są pod każdym względem źle zarządzane. To główny wniosek z analizy sytuacji ekonomicznej szczecińskiej oświaty, którą przeprowadzili eksperci z Uniwersytetu Szczecińskiego.
To drugi w ciągu tygodnia raport o stanie oświaty. Poprzedni dotyczył efektów kształcenia. Oba pojawiają się w momencie, kiedy planowana jest likwidacja części szkół, ale urzędnicy zastrzegają, że decyzje nie mogą być tylko prostym przełożeniem wniosków z obu raportów.
Analizę przygotowano po to by ci, którzy decydują o likwidacji szkół mogli posługiwać się konkretnymi danymi. Średnio do jednego ucznia miasto dopłaca 5 tysięcy złotych, ale w jednej ze szkół ta kwota jest trzy razy wyższa. Ekonomiści proponują konkretne rozwiązania. Przede wszystkim nowy podział kosztów, który oznacza, że za każdym uczniem poszłyby do szkoły takie same pieniądze. Tam, gdzie zabrakłoby na utrzymanie - miasto mogłoby dołożyć pewną kwotę lub oczekiwać, że szkoła albo ograniczy koszty, albo sama znajdzie pieniądze. Zdaniem niektórych ekspertów, można by wtedy zaoszczędzić miliony złotych. Inna sprawa, że do szczecińskich szkół chodzą uczniowie z ościennych gmin, które nie płacą za ich kształcenie. Subwencja będzie coraz mniejsza, bo do 2030 roku będzie coraz mniej dzieci rozpoczynających naukę.