W tym roku uczelnie państwowe przyjmą mniej kandydatów na bezpłatne studia dzienne niż rok temu. Tak jest już drugi raz z rzędu! Miejsc przybywa tylko na studiach płatnych - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Co najmniej 9 tys. młodych ludzi zamiast trafić na bezpłatne studia, będzie musiało w tym roku za nie zapłacić albo w ogóle zrezygnować z nauki (jeśli nie będzie ich na to stać). Dlaczego? Bo o tyle tysięcy mniej studentów przyjmą w tym roku uczelnie państwowe na studia stacjonarne. Oznacza to, że coraz mniej absolwentów szkół średnich w Polsce może skorzystać z konstytucyjnego prawa do bezpłatnych studiów - informuje dziennik.
Od początku lat 90. liczba przyjętych na bezpłatne studia regularnie rosła. Ta tendencja załamała się w ubiegłym roku - przyjęto 198,6 tys. osób, czyli o 5,6 tys mniej niż rok wcześniej - podaje "Gazeta Wyborcza". Od lat uczelnie przyjmowały coraz więcej studentów, aż osiągnęły kres swoich możliwości - tłumaczy Tadeusz Szulc, wiceminister edukacji. To się łączyło m. in. z zasadami finansowania - więcej studentów, więcej pieniędzy. Teraz nie dają już rady, brakuje im środków, kadry, nie mają bazy. Same wyhamowują.
Poza tym od dwóch lat działa Państwowa Komisja Akredytacyjna, która ogranicza samowolne powoływanie kierunków i przyjmowanie większej liczby studentów, niż pozwalają warunki. Jednocześnie z obcinaniem miejsc dziennych, uczelnie państwowe zwiększają liczbę miejsc na swoich studiach płatnych - wieczorowych, zaocznych i eksternistycznych. Rok temu przyjęto na nie 125,6 tys. kandydatów, w tym roku planuje się ok. 142 tys. - pisze "Gazeta Wyborcza".