- Jak oceniać prace? - głowią się nauczyciele. Na razie nikt nie zna odpowiedzi.
Czy spójnik "i" traktować, jak wyraz? Jak oceniać dyslektyków? Ile uczniowie mogą popełnić błędów na egzaminie? To tylko niektóre pytania, jakie towarzyszą polonistom, sprawdzającym pisemne prace z próbnej matury z języka polskiego. Nie zostawiają przy tym suchej nitki na osobach ustalających sposób oceniania prac.
Pierwsze wyniki próbnej matury pokazują, że uczniowie mieli najwięcej
problemów z wypracowaniem. - Jeden z wyznaczników oceny wypracowania z
języka polskiego mówi, że nie może ono zawierać mniej niż 250 wyrazów -
tłumaczy Karina Koralewska, polonistka z Tarnobrzega. - Ale nikt nie
powiedział, jak traktować spójnik "i", "że", "iż". Jak traktować partykułę
"nie"? Co z cząstkami "by"? Czy zaimki i wyrażania zaimkowe mogą być wyrazami?
Często bywa tak, że piszący są bardzo oszczędni w słowach, dlatego przy ocenie
ich prac liczy się każde słowo.
Kolejnym problemem, jaki "wyszedł"
podczas pisania próbnych matur z polskiego, był brak oznaczeń na arkuszach, czy
dany uczeń jest dyslektykiem.
- Kupiliśmy ponad 9 tys. arkuszy, za które
zapłaciliśmy z własnej kieszeni - tłumaczy Dariusz Bożek, dyrektor Liceum
Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Tarnobrzegu. - W przypadku
niektórych przedmiotów, jak historia, arkusze przypominają książeczki. Na żadnym
z ich, nawet na języku polskim, nie było miejsca, aby piszący określił, czy jest
dyslektykiem. Mało tego. Poloniści nie wiedzą, jak ich oceniać, bo w wytycznych
z OKE nie ma na ten temat ani słowa.
Wyjaśnień poloniści szukają u
dyrektorów. Ci z kolei odwołują się do pracowników Kuratorium Oświaty i
Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Krakowie.
- Paradoksów jest wiele, ale
nie straszmy młodzieży - dodaje Mariusz Potasz, dyrektor Liceum
Ogólnokształcącego im. Komisji Edukacji Narodowej w Stalowej Woli. - Dla
przykładu podam, że nie wiemy, jak postąpić z uczniem, który niedowidzi, ale nie
jest dyslektykiem. Jak go ocenić? Inny problem to, jak przeczytać tekst z języka
obcego uczniowi, który niedosłyszy. Najgorsze jest to, że większość problemów
musimy rozwiązać własnymi siłami.
Stanisław Rusznica, podkarpacki kurator
oświaty przekonuje, że wszystkie zgłoszenia i interwencje od dyrektorów są
notowane i przekazywane OKE w Krakowie.